Jeśli ktoś mnie pyta, jak zmienić swoją ścieżkę kwantową, bo twierdzi, że nie potrafi, to jest dla mnie jasne, że nie czytał ani moich postów, ani moich książek. Przecież, gdyby czytał, wiedziałby doskonale, że już ją zmienia. Cały czas. Tyle że nieświadomie. Zmiana to najważniejsza cecha Wszechświata, a że my jesteśmy jego dziećmi, więc siłą rzeczy zmuszani jesteśmy do zmian, czy tego chcemy, czy nie.
Inna sprawa, że kiedyś te zmiany we Wszechświecie następowały powoli, a teraz przyspieszają! Pędzą wręcz! I to nie tylko z prędkością światła, ale z impetem, który zdaje się przeczyć logice. Nawet nieuzbrojonym okiem to widać – stare miesza się z nowym, częstotliwości się nakładają. Jesteśmy w przejściu między wymiarami. Jakaś część ludzi już tego doświadczyła, i to, co inni nazywają cudem, oni uważają za efekt nieznanej technologii. I już nie przewiązują aż takiej wagi do swojego ciała, a swojej duszy do Kościoła. Zaczynają doświadczać nowych wrażeń, nowych emocji w nowej rzeczywistości.
To piękny moment. Wielka szansa. Czas wyzwolenia z Ego, przewartościowania wzorców, poczucia bezpieczeństwa. To inna wrażliwość – czas odczuwania. Odczuwamy wibracje, których kiedyś nie zauważaliśmy. Pamiętasz Wielką Sobotę? Jak się wtedy czuliście? Beznadziejnie, prawda? Za to w Wielką Niedzielę prawie nirwana! Zmieniły się wibracje! Co prawda malkontenci twierdzą, że akurat w Wielką Niedzielę przestali nas bombardować szkodliwymi częstotliwościami, ale ja wolę myśleć, że szklanka do połowy jest pełna i znaleźliśmy się w fazie ozdrowieńczej.
Dlatego właśnie zmieniamy nasze ścieżki kwantowe, aby dostroić się do światła. Nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. To nie jest lekkie, łatwe i przyjemne, bo kiedy przychodzi nowe, stare musi się rozpaść. Warto pamiętać, że umysł to narzędzie, które zamyka energię w formie iluzji. Stąd te manipulacje medialne, aby zawładnąć naszymi umysłami, a kto zawładnie umysłem, ten trzyma emocje. Uczucia to przecież energia. Potężna! To one dają życie tym formom, które tworzymy na naszych nowych, kwantowych ścieżkach.
Mogę z czystym sumieniem napisać, że świadomie zmieniać ścieżkę życia można tylko przez zmianę wibracji. A najwyższą wibrację – niezmiennie, nieodwołalnie – ma miłość. Ta najprostsza. Bezwarunkowa. Kiedy zostawiasz za sobą ścieżkę lęku, złości i zawiści, to nawet nie wiesz, kiedy wchodzisz na ścieżkę światła. Pozostawiając za sobą starą ścieżkę lęków, przemocy i zawiści zaczynasz poznawać piękno świata. I o to chodzi! Żebyśmy się w końcu zakochali… w istnieniu.
p.s.
Dziś ostatecznie i nieodwołalnie upubliczniam ostatniego suchara z mojej kolekcji biesiadnej. Więcej nie ma – z czego zapewne ucieszą się jedni, a zasmucą inni. A na ten ostateczny koniec wybrałem Toast Polski. Podobno każdy Polak potrafi zaśpiewać hymn i sto lat – tak twierdzą socjologowie. Czy aby na pewno? Pierwsza zwrotka, a potem? Za moich czasów śpiewało się sto lat zawsze i długo. Polski śpiewany toast trwał dłużej niż słynne toasty gruzińskie! Nagrałem właśnie taki, jaki śpiewało się w moich stronach. Dla młodego pokolenia to będzie zupełna nowość, a młodzież w moim wieku może przypomni sobie stare biesiady z tamtych lat. TOAST POLSKI.