Wczoraj przy goleniu usłyszałem intrygującą wiadomość. Otóż w jakimś mieście czy miasteczku w Polsce (prowadzący nie wymienił nazwy niestety) jest więzienie. Nie byłoby w tym niczego szczególnego gdyby nie to, że w tym więzieniu jest tylko ośmiu więźniów. I też nie byłoby nic w tym szczególnego, gdyby nie to, że zajmuje się nimi pięćdziesiąt osób! Strażnicy, kucharki, administracja, psychologowie dbają o dobrostan tych przestępców! Za nasze pieniądze zresztą. To my, podatnicy utrzymujemy ich z takim zbytkiem!
Zauważmy, że nie chodzi tu wyłącznie o więziennictwo, ale o ten chory, gigantyczny biznes związany z prawem. Monstrualny wręcz biznes, z którego utrzymają się prokuratorzy, adwokaci, sędziowie, komornicy, rzecznicy, radcy, notariusze, aplikanci, woźni i mnóstwo innych. Jak opieszale, niewydajnie i niesprawiedliwie działa system, wie każdy, kto chociaż raz zetknął się z tą machiną. Kilka lat temu miałem tę przyjemność i chociaż występowałem w roli pokrzywdzonego, co było ewidentne i bezdyskusyjne, to ja czułem się jak oskarżony. Niczego nie wskórałem, wydałem tylko mnóstwo dodatkowych pieniędzy na adwokatów, a złodziej śmiał mi się w nos, ciesząc się niezasłużoną wolnością i moimi przywłaszczonymi pieniędzmi.
Muszę przyznać, że nie wykazałem się zbytnią inteligencją i dość późno zrozumiałem, że prawo nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością. Chore prawo, dodajmy, co widać w samej konstytucji: obywatele Rzeczpospolitej wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna wdzięczni są naszym przodkom za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie narodu. No to dlaczego nie obowiązuje dziesięcina? To był przecież średniowieczny, chrześcijański jak najbardziej system podatkowy, podobno strasznie niesprawiedliwy! Dr Jaśkowski udowodnił, że był dużo sprawiedliwszy od tego, w jakim żyjemy teraz. My – współcześni niewolnicy. Dziesięcina to podatek a nasi przodkowie mieli wtedy dzień wolności podatkowej w połowie lutego, mniej więcej, a my? My mieliśmy dzień wolności podatkowej 22 czerwca, więc pracujemy na podatki pół roku! Czyli żyjemy w państwie prawa i sprawiedliwości w pozycji na klęczkach!
Biznes, którego twarzą jest dziś Ziobro, opiera się na gigantycznej korupcji, zakłamaniu i oszustwie. Przecież gdyby nie było skorumpowanych policjantów, prokuratorów i sędziów żadna mafia nie mogłaby w Polsce funkcjonować! Ludzie chętnie pomogą w identyfikowaniu bandziorów, wystarczy im tylko to umożliwić, a nie rozmywać twarze zatrzymanych na ekranach telewizorów. A gdy już uda się zatrzymać takiego przestępcę co zazwyczaj mówi do podstawionego mikrofonu? Niecenzuralne epitety albo nonszalanckie wypowiedzi w rodzaju: „Ale się boję!”, „Mogą mi naskoczyć!”, czy „Niech sobie ten sąd w dupę wsadzą!”. Przykre, że półświatek ma taki stosunek do wymiaru sprawiedliwości, ale taki sam demonstrują przedstawiciele władzy, na czele z WODZEM, którzy podobnie reagują i nie respektują żadnych wyroków, jeśli tylko im się nie podobają!
Inna sprawa, że niektóre wyroki są rażąco niesprawiedliwe. Nie komentuje się wyroków sądu – słyszmy nie raz widząc, jak mówiącemu zęby piszczą. Ten wytarty slogan ma być wyrazem szacunku dla państwa prawa. Nie rozumiem takiej postawy, a w świetle zapadających wyroków protestuję! I nie chodzi mi wyłącznie o skorumpowanych sędziów, ale również o tych idiotów i idiotki, ubranych w togi i łańcuchy, którzy wydają wyroki rażąco sprzeczne z poczuciem elementarnej sprawiedliwości. Sprawa, którą rozsądziłby pierwszy lepszy sołtys na jednym dłuższym posiedzeniu, ciągnie się teraz całymi latami. Sędziowie biorą pod uwagę prawo, które narosło tyloma ograniczeniami, paragrafami, precedensami, że kilka lat to dla sądu za mało, żeby stwierdzić czy ktoś jest blondynem, czy brunetem. Resort sprawiedliwości piszczy jak źle naoliwiona pralka „Frania” i jak dotąd nikomu nie udało się go nasmarować, nie licząc tych, którzy kupują wyroki i umarzanie śledztw prokuratorskich. Od lat myślę o naszym wymiarze sprawiedliwości tak samo, a gdy o nim myślę, nasuwa mi się tylko jedno słowo: zaorać!