Bardzo dziękuję, naprawdę serdecznie dziękuję tym dwudziestu, trzydziestu fanom, którym podobają się moje piosenki sprzed lat. Te Wasze kciuki w górę pod piosenką, niby małe gesty, a jednak ogromne w swej mocy, sprawiają, że znów sięgam po zapomniane suchary, zanurzam dłonie w archiwach, ożywiam dźwięki, które już dawno mogłyby spać snem wiecznym. Może i niepotrzebnie… Niepotrzebnie, gdyby nie te kilkanaście osób, a więc jeszcze raz dzięki! Dziś otwieram przed Wami zupełnie nowy rozdział, bardziej wyalienowany, bardziej intymny – piosenki o wsi.
Pierwsze teksty, jakie napisałem, wypływały z korzeni, z gleby, która mnie ukształtowała, bo dotyczyły mojego środowiska, w którym urodziłem się i dorastałem. Wsi spokojna, wsi wesoła! Który głos twej chwale zdoła? – pytał Kochanowski, a ja z bezczelną odwagą młokosa odpowiadałem – JA! Dlatego z takim zapałem opisywałem swoją wieś, a że byłem roześmianym, beztroskim country boyem moje piosenki były również śmieszne aż do czasu gdy stały się przygaszone i smutne. Razem z dorosłością przyszła bowiem refleksja i przyćmiła ten radosny blask.
To nie jest pogodna refleksja, bo polska wieś, jaką znałem ginie. W zasadzie już zginęła. W mojej pamięci wciąż tkwi wioska pełna zapachów i dźwięków: porykiwania krów, rżenia koni, piania kogutów, gęgania gęsi, kwiku świń i wróble… Nieustający świergot wróbli. Droga przez wieś zawsze była pełna, pod płotami siedziały staruszki, a wieczorami młodzież śpiewała piosenki. W każdą niedzielę tańczyliśmy na zabawach, było biednie, ale wesoło.
Dziś moja wioska jest śmiertelnie cicha i pusta, chociaż wykostkowana z równo przystrzyżonymi trawnikami. Wieczorami nie uświadczysz nawet psa z kulową nogą i tylko w oknach szklana pogoda, szyby niebieskie od telewizorów! Nie ma już rolników, wszyscy gdzieś pracują a z roli utrzymuje się tylko dwóch gospodarzy w rodzaju Bergerowej, tej od kurwików w oczach, która gospodaruje na 200 hektarach. Trwa dorzynanie rolnictwa, jakie znamy, bo obcy decydują o tym co mamy uprawiać i hodować i co mamy jeść. Mieszkańcy wsi kupują teraz warzywa, jajka i produkty mlekopodobne w sklepach, kiedyś nie do pomyślenia.
Kochałem moją wieś, jej historię i tradycje i już jako podrostek łaziłem po wsiach, zbierając stare, ludowe piosenki. Podczas gdy moi kumple odkrywali smak wina „Kwiat jabłoni” i pocałunków dziewcząt w mini spódniczkach, ja słuchałem wiejskich staruszek, uczyłem się i zapisywałem piosenki, które jeszcze pamiętały. To właśnie jedna z nich. Bardzo ją lubię i dlatego nagrałem ją razem z moimi przyjaciółmi. Zapraszam zatem na wieś, której już nie ma. CZAS DO DOMU, CZAS!