Mój rozwój był nierozerwalnie związany z rozwojem mojego kraju. Byłem tego pewien przez całe dekady. Na moich oczach Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej. I dokładnie tak było ze mną. Do głowy mi nie przyszło, że moim krajem będą rządzić psychopaci i że mój dumny naród pozwoli, aby narzucano mu najdurniejsze prawa w rytm piosenki „Wojenko, wojenko cóżeś ty za pani”! Teraz wiem, że żyjemy w niewoli. Długo nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to nie usprawiedliwia intelektualnej mizerii naszej władzy. Głupawka wciąż się nasila i widzę, jak z roku na rok jest coraz gorzej.
Przykro mi, ale ja już się nie identyfikuję z tym państwem, w którym mieszkam. To nie jest moja Polska. W zasadzie mam dwie opcje do zaakceptowania: albo Polska jest moim wrogiem, albo jest pod okupacją. Wybieram to drugie, bo chyba na stałe mam wrytą w serce miłość do tych pól malowanych zbożem rozmaitem i dopóki na Wawelu Zygmunta bije dzwon… Wiecie, o co chodzi? Podobno byliśmy dumnym narodem, więc gdzie podziała się ta duma? Wymieniliśmy ją na pińcet plus i ciepłą wodę w kranie? Nasi antenaci oddawali życie za wolność (ech… wojenko, wojenko) a my pokornie nosimy maseczki, wiedząc doskonale, że to jest szkodliwe? Kiedy wreszcie otrząśniemy z siebie to plugastwo, które na nas pasożytuje?
Ziemia właśnie się otrząsa, bo czymże innym są te tajfuny, trąby i powodzie? Zobaczcie, jak pięknie poradziła sobie w Czarnobylu, gdy wynieśli się stamtąd ludzie. Mamy być niemymi świadkami zachodzących procesów czy może warto planecie pomóc? Jak? Nie żartujmy. Wystarczy zagłębić się w swoje pole serca, żeby wiedzieć. Nie odwołujmy się do intelektu, bo epoka rozumu i silnej męskiej energii właśnie się kończy. Co dała ludzkości? Nieustającą przemoc i… wojenko, wojenko! Jeśli wejdziemy w epokę serca, gdzie dominuje bezwarunkowa miłość, żadna wojna nigdy nie wybuchnie! Jedność i dzielenie się są tak odległe od zaborczości i egoizmu jak pani Witek od babci Kasi!
System gospodarczy wciąż panujący na świecie opiera się na konkurencji. Największe zyski osiągane są przez wojny tak chętnie wszczynane przez największe mocarstwa. Co zatem stałoby się gdyby na naszej planecie zapanował całkowity, absolutny i niezniszczalny pokój? System gospodarczy zawaliłby się natychmiast, a ci wszyscy Rothschildowie, Rockefellerowie, Waltonowie zostaliby z ręką w nocniku. To jest ten główny motyw, dlaczego polityka światowa nie jest zainteresowana pokojem. Żyjemy w świecie, w którym chodzi wyłącznie o władzę i pieniądze, ale to wcale nie znaczy, że tak ma być na wieki wieków amen!
Polityka i politycy powinni służyć społeczeństwu i troszczyć się o nasze potrzeby, a więc musieliby się zmienić. Czy wciąż jeszcze macie złudzenia, że się naprawdę zmienią? A skoro się nie zmienią, to może my powinniśmy się zmienić? Najwyższy czas zdawać sobie sprawę, że wszystkie nasze działania, myśli i emocje mają wpływ na pole kwantowe (gdy będziecie to tłumaczyć babci – to Boga). I tu jest pies pogrzebany! Jeśli nasze działania, myśli i emocje będą pełne miłości, odwagi, a przede wszystkim pozbawione strachu, staniemy się wolnymi duszami, a nie niewolnikami, jakimi w rzeczywistości jesteśmy.