Chciałoby się wyjechać na wakacje, bo rzeczywistość uwiera. Proponuję wakacje z duszą, bo problem w tym kogo uwiera bardziej, tych świadomych czy tych wciąż śpiących? Paula zapytała w komentarzu: Gdzie w tym wszystkim jest Stwórca? Jeśli nas stworzył jako swoje dzieci, obdarzył częścią siebie, boską cząstką, to czemu pozwala nas tak doświadczać? Czemu pozwala na eksperymenty na nas? Gdzie jest, gdy dementory w typie brzydali z tak zwanego Światowego Forum Ekonomicznego, WHO czy KillBilla próbują nas ograniczać, ograbiać z własności, depopulować?
Wydaje mi się, że Paula doskonale wie, gdzie w tym wszystkim jest Stwórca, ale jeszcze nie jest gotowa o tym pisać. Zostawiam ten temat, bo będę go rozkminiał w swojej ostatniej książce „Być Bogiem”. Wolę się skupić nad tęsknotą za niewinnym, pełnym miłości światem, którą wyraźnie czuć w jej komentarzu. Gdyby to dotyczyło tylko jej komentarza! Taka tęsknota powtarza się tak często, że aż boli! Gdybyż było takie miejsce na Ziemi, gdzie ludzie żyją chociaż trochę inaczej, gdzie nikt nie ogranicza, ograbia z własności i nie depopuluje! I są takie miejsca. Słyszeliście co nieco o Auroville? Można tam jechać na wakacje z duszą. Swoją duszą.
To miasto-utopia, które powstało w Indiach na planie Wszechświata. Na centralnym placu zbudowano ogromną złotą kulę Matrimandir, otoczoną rozległymi parkami. To tutaj ludzie pogrążają się w głębokich medytacjach, w czym pomaga im największy kryształ na świecie umieszczony w tej kuli. Podobno to jedno z najlepszych miejsc dla wszelkiej maści ludzi poszukujących. Niekoniecznie chciałbym tam mieszkać, bo Katarzyna Boni, która spędziła w nim prawie rok i napisała książkę „Auroville. Miasto z marzeń” nie przedstawia tego miejsca jako idyllicznego raju. Ale pojechać na wakacje z duszą? Czemu nie?
Pobyt w Auroville nic nie kosztuje, ale trzeba zapłacić za jedzonko, mniej więcej 4 dolary za dzień. Oczywiście wegetariańskie. Jedzenie nie dolary. Chyba że zdecydowalibyśmy się na sadzenie drzew w ekologicznej komunie. Jeśli ktoś lubi myć zęby specjalnym proszkiem, a naczynia popiołem i przez dwa tygodnie być weganinem ma utrzymanie za frico. Szkoda tylko, że bilet z Polski kosztuje aż 3000 tysiące zł, bo jako emeryt musiałbym myć zęby specjalnym proszkiem, a naczynia popiołem przez kilka lat, żeby zaoszczędzić na przelot.
A tak na serio nie ma we mnie prawdziwej tęsknoty za tego typu miejscami. Pisałem już wielokrotnie, że jedynym miejscem, do którego podróżuję codziennie, jest moja czysta świadomość. To całkowicie darmowe wakacje z duszą, które trwają cały rok. Jeśli nie liczyć kilkunastu ładnych lat poznawania własnego wnętrza. Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że medytacja pozwala nie tyle odciąć się od paździerzastej rzeczywistości, ile raczej spokojnie obserwować ją bez uwalniania złych emocji i tracenia cennej energii. Jeśli jednak uważasz, że lepsza byłaby podróż do Auroville, to absolutnie popieram. Mamy przecież ten najpiękniejszy dar Wszechświata – prawo wyboru, a przed nami najpiękniejszy lipcowy weekend. Też może być z duszą. Trzymajcie się ciepło!