Umowa koalicyjna i Hołownia jako marszałek Sejmu przygnębiają wielu moich znajomych. Przez ten miesiąc od wyborów byli pełni entuzjazmu, który powoli cichnie w nich i zamiera. Oni naprawdę uwierzyli w szybką, gruntowną zmianę a zmiana nie będzie ani gruntowna, ani szybka. Ale będzie i to jest jakiś powód do umiarkowanej radości. Mam nadzieję, że w pocie i znoju uda się w końcu odebrać władzę patafianom Kaczyńskiego i w naszym ukochanym i umiłowanym kraju będzie sympatyczniej chociaż trochę.
Nie dla patafianów, rzecz jasna, którzy w dalszym ciągu, a nawet z większą intensywnością wzbudzają trwogę przed potworem, jaką jest reformująca się Unia Europejska. Rzeczywiście, szykuje się rewolucyjna zmiana, bo do Parlamentu Europejskiego skierowano 267 poprawek do traktatów UE. Polskie patafiany spazmują, że stracimy prawo weta, widocznie zapomnieli o swoich narodowych korzeniach i o tym ile złego narobiło nam liberum veto, gdy byle przekupiony szlachciura miał prawo zerwania obrad sejmu!
Mnie to akurat cieszy, bo idzie w kierunku demokracji, a z demokracją w Unii Europejskiej nie jest różowo. Widzę wiele wad Unii i szlag mnie trafia, że tyle tam zakłamania i bierności wobec wyzwań, z jakimi musimy mierzyć się jako ludzkość. Skupianie się na zmianach klimatu, które ponoć zależą od tego czy będziemy palić w kominkach, jest bzdurą. Owszem, jako ośmiomiliardowy gatunek wpłynęliśmy na zmianę klimatu, ale jakie to ma znaczenie skoro i tak będziemy skończeni? Co prawda niezbyt to obchodzi wszystkich, bo żaden dziś żyjący człowiek tego nie doczeka, ale nasze wnuki, które się dopiero urodzą i owszem.
W 2142 roku ogromna asteroida uderzy w naszą planetę i to będzie definitywny koniec ludzkości. Czy te bezsensowne wojny prowadzone dziś z niebywałym okrucieństwem mają jakieś znaczenie wobec faktu, że homo-sapiens skończy się ostatecznie? Skończy się, albo i nie skończy, bo jeśli ściśniemy pośladki i solidarnie popracujemy nad rozwiązaniem, poradzimy sobie z tą asteroidą. Jestem o tym absolutnie przekonany. Ale nie zrobimy tego sami, odcinając się od Unii i pobrzękując szabelką! W jedności siła nawet patafiany o tym wiedzą!
Dlatego bliskie stosunki Tuska z Unią nie irytują mnie, bo niosą prawdopodobieństwo przełożenia się na Polskę. Tak, Unia ma mnóstwo wad, ale jej wady wcale nie są większe od naszych, więc powinniśmy przełknąć tę żabę, bo to się przełoży na dobrostan wszystkich Polaków. Katarzyna medycejska w książce Christopher Gortner mówi: Nauczyłam się, że albo akceptujemy to, co daje nam życie, albo gaśniemy. A my przecież nie chcemy gasnąć, nieprawdaż?
p.s.
Ostatecznym celem życia pozostaje rozwój duchowy jednostki, samotna wyprawa na ocieplenie klimat szczyty, na które można wejść tylko w pojedynkę – napisał Morgan Scott Peck i ja to przedstawiam po swojemu w rolce: CEL ŻYCIA