Tylko tak się wydaje, że w naszym ukochanym i umiłowanym kraju uzdrawianie energią jest traktowane tak, jak na to zasługuje. Część Polaków nie ma o tym zielonego pojęcia, część uważa za szarlataństwo i nie mam tu na myśli wyłącznie białych fartuchów wyszkolonych na rockefellerowskich uczelniach medycznych. Każdą sesję hipnoterapii kończę przekazywaniem uzdrawiającej energii i zawsze potem słucham zdziwionych patientów, którzy fizycznie poczuli tę energię. Często niezwykle silnie! – Czy to cię nie wykańcza, skoro oddajesz tyle energii? – pytają czasami. Wykończyłoby mnie na amen gdybym oddawał swoją energię, ale ja jestem tylko przekaźnikiem energii ze Źródła i, przyznaję bez bicia, zawsze troszeczkę uszczknę jej dla siebie.
Nauka nieśmiało, bo nieśmiało, ale jednak potwierdza, że energia Chi jest uniwersalną energią świadomości, która płynie w każdym człowieku, zwierzęciu i roślinie. Uniwersalna, więc z Uniwersum i można ją uzupełniać. W jednym przypadku jest silna jak rozbuchany ogień, w innym to ledwo sączący się strumyk, ale zawsze jest! Zawsze jest w nas, dopóki żyjemy! Im silniejsze jest nasze Chi, tym lepsze jest nasze samopoczucie i zdrowie. Warto jednak nie zapominać, że ta energia to również uczucia. Jeśli przepełniają nas uczucia z dolnych szczebli drabinki Hawkinsa, wtedy jesteśmy depresyjni, schorowani, a życie nie układa nam się czerwonym dywanem pod stopami.
Dlaczego moi patientci czują się po sesji jak skowronek o poranku? Bo mają usunięte blokady energetyczne i wchodzą w okres zdrowienia, pokonując choroby związane ze stresem. Najważniejszym moim zadaniem jest nauczenie patientów korzystania z energii Chi, bo gdy już sami potrafią uformować kulę energii i skierować ją na potrzebującą część swojego ciała stają się uzdrowicielami sami dla siebie. To nie jest trudne, zapewniam, wystarczy chęć i wytrwałość w trenowaniu nowej umiejętności. I co najważniejsze, trzeba coś wiedzieć o tym, którędy ta energia wchodzi, jak płynie w naszym ciele, czyli o systemie czakr. Co prawda bardzo dokładnie opisałem to wszystko w mojej żółtej książce, więc moi czytelnicy wiedzą doskonale jak to robić, o ile zechcieli praktykować, rzecz jasna.
Niestety, większość patientów nic o tym nie wie, dlatego czerwcowym prezentem będzie PDF o systemie czakr. Zmieniam jednak zasady otrzymywania, bo miałem z tymi prezentami niezłą jazdę. Otóż nie wszyscy potrafili zostawić komentarz pod postem ze swoim adresem mailowym, a gdy już to zrobili, często w adresie był błąd i potem tylko żale i zgrzytanie zębów, że prezent nie dochodził. Miałem z tym mnóstwo pracy, bo wciąż moja skrzynka zasypywana była zwrotami z napisem: failed, failed, failed… Na szczęście Łukasz, informatyczny anioł stróż mojej strony internetowej, wymyślił nowe rozwiązanie, które przekierowuje wysiłek z ofiarodawcy na obdarowanego.
Poniżej macie okienko, w którym należy wpisać swój mail, na który chcecie otrzymać prezent. Jak się pomylicie w adresie – nie otrzymacie, proste jak barszcz. I nie zapomnijcie zaznaczyć kwadracika z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych, bo to są zasady odgórne i bez tego prezent też nie przejdzie. I jeszcze sprawdźcie potem swój kosz lub spam w skrzynce, gdybyście nie dostali maila z linkiem do ściągnięcia. Ostatnia uwaga: to okienko będzie widoczne TYLKO PRZEZ DWA DNI, czyli do piątku do godz. 8:00 i potem zniknie. Zrobi to automat, więc żadne Boże nie pomoże. Macie zatem dwa dni, żeby ściągnąć PDF o tym, co warto wiedzieć o czakrach. Miłej lektury!