UŚMIECH LOSU

Czy nikt już nie czyta książek o miłości? Ależ skąd! Romanse zawsze będą czytane i pisane, tyle tylko, że współczesne romanse przesiąknięte są współczesnością. Wielu autorów tego gatunku literackiego łączy ze sobą kilka stylów gatunkowych lub tworzą nowe. Może dlatego nie mają już tej delikatnej atmosfery romantycznej miłości dwojga ludzi i ich związku zawsze dążącego do szczęścia we dwoje!

Nie oszukujmy się! Po prawdziwe powieści romantyczne trzeba sięgnąć do XIX wieku i tak właśnie zrobiłem, gdy przypadkiem (nie ma przypadków) wpadła mi w rękę powieść „przedwcześnie zgasłej Maryi Paprockiej” UŚMIECH ŻYCIA. To sztandarowy przykład tego gatunku, bo mamy tu miłość piękną i niespełnioną. Panna Ninka jest przekonana, że jej powołaniem jest życie klasztorne, więc przygotowuje się do niego z całym przekonaniem o słuszności wyboru. I tak zapewne byłoby, gdyby na jej drodze nie pojawił się ON! Drżące serduszko Ninki zmieniło kierunek zainteresowania: od klasztoru do NIEGO.

Problem w tym, że ON interesuje się inną kobietą! Nie będę Wam streszczał całej historyi, bo jest typowa i na pewno nie zdradzę, czy kończy się happy endem, czy tragedią, zapewniam jednak, że jest interesująca. Tylko ten archaiczny język! Coś musiałem z tym zrobić i dlatego dokonałem adaptacji powieści na tyle, żeby wyrzucić z niej niestrawne już archaizmy a zostawić ten urzekający dziewiętnastowieczny klimat! Tak powstała nowa jakość i trudno byłoby ją nazwać tym samym tytułem co autorka oryginału, dlatego moją adaptacją zatytułowałem UŚMIECH LOSU.

Nie musiałem się długo zastanawiać, kto mógłby ten materiał zinterpretować. Zapewne zrobiłoby to wspaniale wielu aktorów, ale niewątpliwie numerem jeden był Krzysztof Kolberger. Jego zniewalający tembr głosu pasował do tego materiału jak ulał! Kolberger był już wtedy poważnie chory, ale nie usłyszycie tego w nagraniu! To wciąż młody, romantyczny głos stworzony dla „strof dla ciebie”. Polubiliśmy się z Krzysiem, gdy przychodził do mojego małego studia na sesje nagraniowe i myślę, że tę emocję wysłyszycie w nagraniu.

Akurat nadchodzą długie, jesienne wieczory, więc przed nami liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal. Wystarczy wyłączyć telewizor, odciąć się od przerażającej plandemicznej rzeczywistości, zapalić świecę, usiąść w wygodnym fotelu, włączyć Kolbergera i zanurzyć się w całkowicie w inną rzeczywistość romantycznych uniesień, tajemniczych spotkań i gwałtownych uczuć kochających serc. Zapraszam!