Szesnaścioro komentatorów, którzy doceniają rolę uczuć i emocji nie kładzie na kolana, ale i tak przyjmuję to za dobrą monetę. Obserwując zamaseczkowanych ludzi wpatrzonych w swoje I-fony mam wątpliwości czy coś jeszcze płonie w ich sercach. Młodzi ludzie idą przez życie jak Leopard 2A6/2A7 i ani im w głowie analizowanie czegoś tak ulotnego jak emocje. Ulotnego? Z biegiem lat przekonają się, że mają moc tego niemieckiego czołgu i są w stanie rozjechać czyjeś życie. Dojrzałość polega m.in. na tym, aby nauczyć się wnikliwości, czyli obserwowania własnych uczuć i emocji a nade wszystko zastanowić się co wyzwala emocje i jakie! A co najważniejsze pozwalać im się wyrażać a nie kitwasić je w czarnych woreczkach własnej podświadomości.
Najlepiej przećwiczyć swoją dojrzałość, gdy jakaś emocja szaleje w nas a my durnowato idziemy za nią jak za panią matką. To może być bardzo łatwe albo bardzo trudne, aby właśnie w tym momencie być tu i teraz. Warto wtedy zamknąć oczy, wziąć kilka głębokich oddechów i kładąc dłoń na sercu uspokoić się, skoncentrować na oddechu właśnie, pogłębić go i zwolnić a potem powiedzieć do siebie: BĄDŹ… TUTAJ… TERAZ… I obserwować swoje ciało i swoje uczucia. Gdy uświadomimy sobie, że co prawda nie możemy zmienić sytuacji, ale możemy zmienić siebie, emocje przestają szaleć i zaczynamy się uspokajać.
Taki mniej więcej proces zachodzi podczas sesji RTT, bo gdy cofamy się do przeszłości uwolnione z czarnego woreczka emocje mają tę samą siłę jakby zdarzenia działo się tu i teraz. I od razu powiem, że RTT nie jest dla wszystkich. Patient może nie być na to gotowy, aby wejść w fizyczną, mentalną i emocjonalną równowagę. Co to znaczy gotowy? Gotowy na to, żeby odsłonić swoje najciemniejsze zakamarki duszy. Po to wchodzimy na fale alfa, aby wyłączyć umysł, który ma tendencję do komplikowania i trzymania wszystkiego pod kontrolą. Podczas sesji patient uczy się rozpoznawania co podrzuca mu Ego a co serce.
Gdy zapamięta tę lekcję będzie potem wzmacniał serce a umniejszał Ego w sposób całkowicie naturalny, bo już wie, że nie jest swoimi emocjami. Emocje to tylko taka energetyczna forma w naszych ciałach i można na nie wpływać mówiąc prawdę (swoją prawdę) i dzieląc się uczuciami jakie by one nie były. W ten sposób szybko dojdziemy do równowagi, a jeśli to przychodzi Wam z trudnością nauczcie się tej formułki na pamięć: „Nie jestem moimi emocjami. Jestem boskim świetlistym bytem tymczasowo w tym ciele”. I powtarzacie ją sobie jak mantrę aż wejdzie to Wam w krew i będziecie mogli jej użyć podczas największego wzburzenia.
Sesje RTT zmieniają patienta (jeśli tego chce) i z aktora staje się obserwatorem. Potem wystarczy, że będzie praktykować postawę obserwowania swoich myśli, uczuć i zachowania, aby spokojnie zacząć panować nad emocjami. Ego też będzie posłuszne jak dobrze ułożony pies i zacznie merdać ogonem! Może także nauczyć się obserwowania innych bez uczestniczenia w ich traumatycznych dramatach. Będąc obserwatorem stanie się wolny od ekstremalnej radości i smutku! Zmiany wcale nie muszą być gwałtowne, mogą być również powolne, prawie niedostrzegalne, o czym donoszą mi moi byli patientci.
Nie będę już Was zamęczał szczegółami dotyczącymi sesji RTT, bo to dotyczy tylko garstki terapeutów i może odrobinę większej garstki potrzebujących. Właśnie dla tej garstki napiszę wkrótce krótkiego e-booka, w którym literka po literce opiszę, jak przeprowadzić sesje RTT moim sposobem. Jak wiecie, nie prowadzę warsztatów więc taka forma będzie najlepsza dla zainteresowanych i nie odstraszy tych, których to nie interesuje. A my po weekendzie zajmiemy się problemami, które teraz wpędzają w stres miliony Polaków i zastanowimy się kto i po co nas w nie wpędza. Do poniedziałku zatem!