Jestem i zawsze byłem apologetą medytacji, które każdemu niosą inne emocje i wrażenia. Proszę jednak pamiętać, że nie jesteśmy tu po to, żeby kogoś naśladować, albo porównywać się z kimś. Nie musisz doświadczać takiej eksterioryzacji, jakiej doświadcza Kasia. Możesz odczuwać zupełnie inne emocje, istotne jest, abyś rozwijał(a) się duchowo w swoim tempie i wędrował(a) swoją ścieżką w jednym najważniejszym celu: stworzyć lepszą wersję siebie. Andrea napisał: Najlepiej opanowałem stykanie paluszków wskazujących z kciukami i umiem głośno jęczeć…um um um um… więc jęczę! I bardzo dobrze. Andrea od czegoś zaczął, ale czy musiał? Absolutnie nie! Chcesz, to medytujesz, nie chcesz – nie medytujesz, Ty tu przecież rządzisz!
Gdy jednak doświadczysz słodkich owoców medytacji, będziesz w nią wchodził(a) coraz głębiej, żeby ostatecznie być w nastroju medytacyjnym przez cały dzień na zawsze, bo medytacja to coś, co nigdy się nie kończy. Gdy już uświadomisz sobie i wprowadzisz do serca pewność, kim naprawdę jesteś, medytacja staje się życiem, albo życie medytacją, jak wolisz. Medytacja poszerza obszar poznawczy medytującego, aby mógł doświadczyć rzeczywistości takiej, jaka ona jest. To nie jest takie oczywiste, bo większość ludzi jej nie doświadcza, jedynie jest świadoma swoich myśli o rzeczywistości.
Żyjemy w świecie, gdzie kłamstwa stały się normalnością, ale większość, i to zdecydowana większość bierze je za prawdę. Rozumiem współczucie i ubolewanie nad losem Ukraińców umierających pod bombami, ja też to głęboko odczuwam, ale jestem także w stanie ogarnąć fałsz tej wojny. Motywów jej wybuchu jest sporo, pisałem już o nich niejednokrotnie, ale jednym z ważniejszych jest kasa! Na tej wojnie ludzie robią ogromne majątki, pod tym względem „dziś” nie rożni się zbytnio od „wczoraj” z „Przeminęło z wiatrem”. Bogacących się Rhett Butlerów jest również bardzo dużo a wielu z nich to Ukraińcy. Warto też zauważyć rolę Polaków, bo nie wszystko wygląda tak, jak to pokazują w telewizji. Spójrzcie na to okiem Krzysztofa Tołwińskiego. Nie musimy się z nim zgadzać, wystarczy, że poznamy inną perspektywę. Link umieściłem pod postem.
Co ma do tego medytacja? Ano ma, bo gdy już wiesz, że na każdej wojnie giną ludzie, tracą majątki, a inni bogacą się na gigantyczną skalę, nie będziesz antyrosyjski, antyamerykański, czy antyżydowski, ale staniesz się absolutnym pacyfistą. Świadomość, że nie jesteśmy swoim ciałem, tylko duchem, który czasowo tkwi w ciele, pozwoli odciąć się od atmosfery grozy, cierpienia i strachu, że Rosjanie runą także na Polskę żelaznym wojskiem i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi załomocą! Ludzie tworzą w swoich umysłach taki najgorszy scenariusz, bo tak ich programują w telewizji. Abyśmy byli zdolni do walki! Po co? Żeby cierpieć głód, zimno i poniewierkę jak biedni Ukraińcy? Bogaci już dawno uciekli z Ukrainy w swoich wypasionych mercedesach!
Zamartwianie się przyszłością jest w istocie tworzeniem tej przyszłości według najgorszego scenariusza. Wysysa z nas energię i jak to ładnie ujął Michael Beckwith jest płaceniem odsetek od pieniędzy, których nie pożyczyłeś. Podświadomie medytujemy w odwrotnym kierunku i w końcu dostajemy to czego bardzo, ale to bardzo nie chcemy. Ale my podobno bardzo chcemy się martwić, taka już nasza druga natura, bo jak kiedyś napisała Katarzyna Grochola: Kobieta jak nie ma jakiegoś zmartwienia, to znaczy, że umarła. Czy aby tylko kobieta?
https://www.facebook.com/100001565165716/videos/839306070496699
p.s.
Co prawda Kasia zebrała wczoraj tylko 20 serduszek pod swoim debiutanckim postem, co przy ilości powyżej tysiąca czytelników nie jest ogromnym sukcesem, ale Moniki posty i moje także nie zbierają tych serduszek zbyt wiele. Widocznie czytelnicy stali się mniej serduszkowi niż kiedyś. Biorąc ten fakt pod uwagę i sympatyczne komentarze pod postem zapowiadam drugą część „Odlotu” za tydzień.
