– Niech cię nie zwiedzie błoga letnia cisza, w którą weszliśmy jak w masło – powiedziała Elunia, jedna z moich wciąż podminowanych strachem znajomych – Nawet wojna na Ukrainie już nikogo nie podnieca, macie w głowie jedynie Malediwy, Juratę czy Giżycko! Zasypiacie w ciepłym letnim słońcu, ale ONI nie śpią! Podobno szykują nam coming out, całkowite ujawnienie sił rządzących naszą planetą – mówiła przejęta, a ja wciąż nie widziałem powodu, aby się bać. Elunia pospieszyła natychmiast z dalszymi wyjaśnieniami, abym jednak poczuł się mniej komfortowo.
– Jeszcze nie mają wystarczającej ilości zastonkowanych, ale dokończą swoją akcję jesienią, gdy tylko rozbujają małpią ospę. A potem zamkną nas w domach i wyłączą wszystkie elektrownie na parę dni. Zastraszą nas jakimiś rozbłyskami słonecznymi i ogromną ilością materii słonecznej zmierzającej w kierunku Ziemi, która może popalić całą włączoną elektronikę, dlatego musi być wyłączona. Będziemy przerażeni oczekiwać jakichkolwiek wiadomości i wtedy ONI się ujawnią. Panika ogarnie wszystkich, zaczną się rabunki, zabójstwa, samobójstwa, prawdziwy Armagedon.
Mam nieźle rozwiniętą wyobraźnię i mogę sobie wyobrazić coś takiego, ale w dalszym ciągu nie widzę powodu do strachu. Tym bardziej że wątpię, aby ONI zdecydowali się ujawnić, bez względu na to kim są. Rządzenie z tylnego siedzenia jest zbyt komfortowe, a ujawnienie niesie zemsty grom, ludu gniew, przyszłości rzucając siew! Przyszłości bez NICH. Załóżmy jednak, że dochodzi do czegoś takiego, jak opisała Elunia, to i tak nie widzę powodu do walki. Bez względu na to co się będzie działo, ja już nigdy nie wystąpię zbrojnie przeciwko komuś! Never! To już nie moja bajka więc strach z tego powodu jest mi całkowicie obcy.
Zmiany, tak czy inaczej muszą nastąpić, bo takie jest prawo rozwoju. ONI tego zresztą nigdy nie ukrywali. Julita przysłała mi popularnonaukowy filmik z 1982 roku. Sami zresztą zobaczcie, a przekonacie się, że od dawna znany jest kierunek, w którym pójdzie ludzkość. W latach osiemdziesiątych wyglądało to na absolutną bajkę, ale jak się czujemy, patrząc na tę bajkę z dzisiejszej perspektywy? Przeludnienie nie jest tylko przerażającym koszmarem ze snów Schwaba i Gatesa. To jest problem, który naprawdę dotyczy nas wszystkich. Mówią już o tym naukowcy spoza szatańskiego kręgu, chociażby Ted Turner. To nie jest żadna nowość, ONI się do tego przygotowali od dawna, a MY nie! Może warto też posłuchać zmarłego w 2017 roku Davida Rockefellera, chociaż nie wiem, czy tłumaczenie przemówienia jest wiarygodne. Gdyby jednak tak było jego – daje do myślenia.
Cóż, od pewnego czasu wiemy doskonale, że żyjemy w okresie przełomowym dla… nie zawaham się napisać… dla ludzkości. Próba zrozumienia tego co się dzieje, jest całkowicie bez sensu, bo jesteśmy odcięci od faktów, a te, którymi nas zasypują, są naciągane lub fałszywe w całości. Ale to nie jest powód do strachu! Jeśli już umiemy wyciszać emocje a w naszych sercach na stałe zamieszkała bezinteresowna miłość, możemy być całkowicie spokojni, ciesząc się każdą chwilą tu i teraz. I sprawmy, żeby ta chwila była wyjątkowa, piękna i szczęśliwa. Na miarę niewolników, jakimi jesteśmy w 3D i panów, jakimi ”będziemy – jesteśmy”, w innych wymiarach.