Monika Irsmanbet
Pewne fakty, zapisy historyczne wskazują na to, że to nie Albert Einstein opracował teorię względności, a przynajmniej nie zrobił tego samodzielnie. Mileva, żona Alberta była kobietą niezwykle uzdolnioną. Stanęła jako piąta kobieta w historii wydziału uczelni, bo fizyka i matematyka była jej pasją. Mileva była starsza, kulała na jedną nogę i w jej głowie była tylko nauka. To właśnie ona pilnie sprawdzała prace męża (zawaliła przez to swoje własne egzaminy) i prawidłowość obliczeń. Przełomowe publikacje i sława Alberta pociągnęła za sobą ochłodzenie w stosunku do żony. Dlaczego publikacje były podpisane tylko nazwiskiem Einsteina? Nie wiadomo. Może powodował to fakt, że podpis kobiety odbierał wiarygodność odkryciom? Może to, że Albert nie był idealnym mężem i bywał przemocowy wobec Milevy?
Fakt jest taki, że te kopie, które nie poszły do druku, były podpisane również przez Milevę. Faktem jest również to, że część z nagrody pieniężnej Nobla, Einstein przelał na konto żony. Ten moment tak w swojej powieści „Pani Einstein” cytuje autorka: z początku Albert nie chciał się zgodzić na oddanie mi przychodu z nagrody – lecz nalegałam. Skoro usunął moje nazwisko z tych tekstów, odbierając mi w ten sposób szansę na właściwy zaszczyt, należały mi się przynajmniej pieniądze. Mąż okradł mnie z życiowego szczęścia, naukowego dorobku i zabezpieczenia finansowego na starość. Smutne.
Kim był Scott Fitzgerald i kim była jego żona? On, głos pokolenia, powieściopisarz, który szturmem zdobył serca czytelników. Nikt nie wiedział, że dialogi były zaczerpnięte z pamiętnika żony, a cechy głównej bohaterki to wypisz wymaluj ona – Zelda. Scott szybko odkrył niebywały talent żony, ale nie zamierzał go ujawniać. Miał jednak plan wspinania się po nim jak po własnym. Jej dzienniki były jego natchnieniem i zrobił wszystko, aby kariera żony nigdy się nie rozwinęła. Ona pisała, a on pił i korzystał z gotowych zapisów. Z czasem Zelda poznała zasady gry i coraz częściej popadała w przygnębienie.
On był na topie, a jej blokował każdy ruch na światło. Pił coraz więcej, a ona zaczęła szukać miłości na zewnątrz. Romanse, alkohol, stany depresyjne, środki nasenne, próby samobójcze. Kiedy znalazła pasję, miłość i ukojenie w balecie, mąż najpierw zamknął ją w areszcie domowym, a później w psychiatryku. Tam napisała swoją powieść „Zatańcz ze mną ostatni walc”, ale Scott wpadł w szał. Powieść nigdy się nie ukazała, za to on robił kolejne podboje, korzystając z jej talentu i powieści. Zelda spłonęła żywcem w szpitalnym pokoju, zamkniętym od zewnątrz. Dziś o Zeldzie piszą „zapewne byłaby geniuszem, gdyby się nie poznali”.
Ostatnią kobietą, której odebrano należną chwałę, cześć i niebywały, nadzwyczajny talent jest Rosalind Franklin. To jedyna kobieta w zespole brytyjskim, który odkrył podwójną helisę DNA. Męskie towarzystwo naukowe na londyńskim Kings College było dość obcesowe i szowinistyczne. Rosalind była perfekcjonistką w tym, czym się zajmowała. Panowie zgarnęli laury chwały, mimo, że bez Franklin, nie dokonaliby tak daleko idących odkryć. Niestety stałe wystawianie się na działanie rentgenów wywołało u Franklin raka i niedoceniona, skrzywdzona zmarła, mając 37 lat. Cztery lata później panowie odebrali Nobla i w przemówieniach nawet słowem nie wspomnieli o wkładzie koleżanki, wielkiej uczonej, której badania miały decydujący wpływ na sukcesy obu panów. Po latach australijski astronom przypomniał światu o geniuszu Franklin, nazywając odkrytą asteroidę „RosFranklin”.
Monika Irsmanbet