SERCE CZY ROZUM? NAUKOWCY WCIĄŻ EKSPERYMENTUJĄ!

Pracuję teraz, pani doktor, nad tym czy mamy duszę. W pana przypadku wystarczy trochę poczekać, panie profesorze.

Zauważyliście pewnie, że ostatnio coraz częściej zachęcam moich internetowych przyjaciół do kierowania się sercem zamiast intelektem. Nie chciałbym jednak, by ktokolwiek całkowicie zrezygnował z myślenia i nie przypuszczam, by ktoś tak zrobił. Ale teraz z ludźmi różnie bywa więc zanim ktoś z Was odda mózg na złom, chcę wyjaśnić, że nie chodzi mi o całkowitą rezygnację z myślenia.

Zdecydowanie nie! Aby zachęcać do zrezygnowania z rozumu, musiałbym być jakimś nawiedzonym prorokiem i wmawiać owieczkom, żeby oddali Bogu wszystko, co mają cennego w zamian za przebogate życie w raju. Bogate po śmierci – rzecz jasna! Wiem, że sporo ludzi na to się pisze, ale oni nie używają ani rozumu, ani serca! 

Natomiast ja sam, wraz z latami, które coraz szybciej wchodzą na mój grzbiet, nie tylko zachęcam, ale również praktykuję postrzeganie rzeczywistości przez serce. To jak otwarcie nowego okna na duchowość, czyli inny wymiar naszego człowieczeństwa, spojrzenie na życie z innego poziomu. To nie jest obowiązkowe. Nie musisz tego robić, jeśli jesteś materialistą do szpiku kości, masz miękkie serce, twardą dupę i jesteś uczciwym, może nawet lubianym człowiekiem. Ale czy to wystarczy? Dla niektórych tak, ale są tacy, dla których to za mało.

Bez względu na to kim jesteś, zadaj sobie pytanie: ile lat ci zostało? To jest jedno z zasadniczych pytań, które nikt sobie nie zadaje. A przecież przyznacie, że jest ogromna równica pomiędzy człowiekiem, który będzie żył jeszcze, rok, pięć lat, dwadzieścia czy siedemdziesiąt. W zależności od tego zmieniają się pryncypia, wartości, normy, zachowanie, priorytety, może nawet cała osobowość. W moim przypadku nie ma to najmniejszego znaczenia, bo ja wiem, że żyję wiecznie. Ile razy to mówię, ci od szkiełka i oka wrzucają mnie do szuflady z napisem „bigot” lub „czubek”.

A jednak coraz częściej spotykam ludzi z naukowymi tytułami, którzy z entuzjazmem wchodzą w świat duchowości. Problem pojawia się, gdy próbują badać duszę za pomocą narzędzi do analizy materii. Mówię im wtedy: „Kochani, to tak nie działa, inne wymiary, inne narzędzia – serce jest waszym nowym narzędziem”. Trochę ich to gasi, ale widzę, że natychmiast kombinują nad nowym wynalazkiem – suwmiarką duszy. I w tym momencie uśmiecham się sceptycznie, bo wiem, że choćby zmierzyli każdy atom wszechświata, dusza i tak umknie im spod nosa, jak wolny ptak na wietrze.

p.s.

Wybaczcie, ale koniec sierpnia zawsze nastraja mnie nostalgicznie. Silniej wtedy czuję atmosferę nietrwałości i przemijania, dlatego wybrałem na dziś suchara nad suchary. Tę popularną kiedyś piosenkę księdza Franciszka Leśniaka potraktowałem niezwykle osobiście. Przepraszam za księdza, sentymentalizm a może nawet narcyzm, bo użyłem w niej rodzinnych archiwaliów. Możecie zobaczyć tu fotki długoletniej pary: małych, rozkwitających i dojrzałych Heniutki i Stasia! 50 lat razem, w długim związku, więc mogłem sobie na to pozwolić, prawda?  UPŁYWA SZYBKO ŻYCIE

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments