Monika Irsmanbet
Czerń, czarna energia, czarna madonna, czarna dziura i czarna magia. Czerń została tak oczerniona i tak zohydzona przez władców umysłu, że na sam dźwięk robi się nam smutno. Czasami, żeby zdyskredytować coś lub kogoś, nie trzeba go zabijać, ale wystarczy przypisać mu coś, co nie ma z nim nic wspólnego. Tak właśnie stało się z czernią i religie zrobiły dużo, aby czerń kojarzyła nam się ze złem, smutkiem, żałobą (w Indiach żałobnym kolorem jest biel). Diabeł jest czarny i zły na planie świetlistych aniołów, ciemność to niebezpieczeństwo, niewiadoma, to strach. Jesteśmy kierowani do światła, do oświecenia, do jasności. Kościół katolicki przez cale wieki niszczył, przemalowywał i zmieniał czarne madonny, którymi do dziś przesiąknięta jest Francja. Nie pasowały one do koncepcji kościoła i wydawały się pewną egzotyką nie do przyjęcia. Czerń była niezwykle wywyższana przez Wschód, Bliski Wschód, Indie, prawosławie. Boginie, kobiety były tam w przeważającej ilości czarne. Kościół katolicki wmówił nam, że tutaj chodzi o kolor skóry, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że powodem jest sekret, jaki niesie każda kobieta.
Fizyka kwantowa jako nauka pokazuje nam, że czarna energia to ok. 70% stworzenia, 20% to czarna materia a 10% to światło widzialne. Postrzegamy mniej niż 1% rzeczywistości i jest to spektrum światła widzialnego. Gnoza nazywa nas ślepymi, a bogowie zadali sobie wiele trudu, abyśmy pozostali niewolnikami. Niewola to właśnie ślepota i niedostrzeganie prawdy, krat, a nawet samego więzienia. Nie możemy widzieć swojej boskości i swojej wielowymiarowości, swojej mocy. U podstawy wszelkiego życia i powstawania jest więc czarna energia. Czerń to miejsce kobiety, tajemnicy, narodzin, to miejsce matki, pramatki, ziemi. W czerni jest wszystko, a nie ma nic złego. To największy sekret ludzkości.
Czerń jest podstawą, co potwierdza nauka. Czerń jest analogiczna do czarnej dziury w galaktyce i czarnej dziury we wnętrzu ziemi. Każda z nas kobiet jest boginią nieba, ziemi i świata podziemnego. Jeśli nie ma kobiet, nie ma życia. Jesteśmy podstawą i fundamentem wszystkiego, co żywe. Czerń to tajemnica kobiet, a to nie jest do zaakceptowania przez patriarchat i męskich kapłanów. Oni nie pojmują tej tajemnicy i jednocześnie pragną ją posiąść dla siebie. Ich czarne sukienki zabrane są kobietom – szamankom, które w swoich czarnych sukniach tańczyły i tworzyły niesamowity wir do wnętrza ziemi. To były niesamowite zjawiska i kapłani próbowali wirować w ten sam sposób, chcąc posiąść te magie. Skradli kolor i suknie, ale nie skradli tajemnicy kobiecego łona i nigdy im się to nie uda.
Czernią nie można manipulować i jedyne co mogą to tylko ją blokować. Nawet technologia bogów nie jest w stanie zmanipulować czerni. Pierwsza była czerń, najpierw była czerń. W łonie mamy jest czerń, nieskończona czarna pustka. Jesteśmy oślepiani światłem, manipulowani oświeceniem, rozwojem duchowym. Światło jest dysharmonią świata, bólem, cierpieniem, dualizmem. Podążając za światłem gramy w grę bogów i tracimy dusze. To cała tajemnica Grala. Światło jest wtórne i życie nie powstało ze światła. Czerń to prastworzenie, to kobieta. Czcić światło to czcić uzurpatora, fałszywego ojca, który odsuwa matkę, boginię, siłę stwórczą. Fałszywe kody zawsze są w świetle. Czarna energia potrafi przenikać światło, potrafi demaskować, potrafi oświetlać naprawdę. Czerń oświetla, a światło oślepia. To ogromna tajemnica i jednocześnie kłamstwo ludzkości.
Linia żeńska dużo mówi o tym, że bardzo ważne jest, co robimy na co dzień. Jeśli chcemy dotknąć tajemnicy czerni i wrócić do czerni musimy wyzwolić się od światła. Zobaczyć co robimy codziennie dla kogoś i dla siebie nie oceniając i nie szukając na zewnątrz. Mamy zawrócić do siebie i przestać oceniać. Linia żeńska, matka uśmiecha się z miłością, ale prosi, abyśmy swoją energię z oprawców i innych manipulatorów zawróciły do siebie. Musimy wyjść z koncepcji, z systemu, bo tylko wolna kobieta przeniknie czerń. Warto! Naprawdę.
Monika Irsmanbet