Jakoś tak mnie Monika wpędziła w refleksje na temat śmierci wczorajszym postem. Z jej pięknego tekstu wynika jedno: śmierć może być wyzwoleniem i radością, można jej pragnąć i można za nią tęsknić. Dlaczego więc tak panicznie boimy się śmierci? Bo ten strach sączą nam do podświadomości od dzieciństwa w domu, w kościele, w mediach a my podświadomie ulegamy temu „przymusowi strachu”. Straszą nas, bo sami się boją. Tłuste polityczne koty i pasibrzuchy w sutannach boją się o swoje wypasione wille, majątki, zdrowie, o wszystko to, co mają! Nazywają to życiem, ale to nie jest życie. Wszystko to można im odebrać, ale samego życia nie. My już wiemy, że jesteśmy światłem, energią, nieśmiertelnymi duchami, więc jeśli stracimy jedno ciało, będziemy mieć drugie, w dodatku młodsze, więc my się nie boimy, a oni?
A oni się boją, klepią jak papugi tę swoją katolicką mantrę „z prochu jesteś i w proch się obrócisz” i… boją się śmierci. Jeśli ciało to proch, a dusza pójdzie do raju, to dlaczego aż tak bardzo boją się umrzeć? Piekła już nie, bo Franciszek ostatecznie zlikwidował piekło. Tak, ale w naszym ukochanym i umiłowanym kraju ponad papieżem stoją tacy jak Rydzyk, Dziwisz, Jędraszewski (przepraszam, ale te ich napuszone tytuły nie przechodzą mi przez klawiaturę), Kaczyński, Macierewicz, Kempa i wielu innych decydentów wycierających kościelne ławki. Oni potrafią urządzić prawdziwe piekło, ale TU, na ziemi. TAM już ich jurysdykcja nie sięga. Właśnie dlatego, z perspektywą raju w oczach prawdziwy Polak katolik nie powinien bać się śmierci! A co wtedy, gdy jest nim nieprawdziwy Polak ateista i w żadną nieśmiertelną duszę nie wierzy?
Zatwardziały ateista, który nie ma duszy i mimo to boi się o życie – jest idiotą. Przecież wraz z ostatnim oddechem czeka go… w zasadzie nic go nie czeka, nul, nie istnieje, nie ma go. A razem z nim nie istnieją jego kredyty, samochód, który się sypie, szef, którego nienawidzi, urząd skarbowy, windykacja, teściowa, zapalenie jelit, nerwica, rwa kulszowa, a nawet Kaczyński z Tuskiem! Nie ma! On nie istnieje i to wszystko razem z nim. Czeka go coś tak pięknego i się boi? Bo jest idiotą – tak jak napisałem!
A ONI wciąż straszą śmiercią z powodu wojny, głodu, braku węgla, wirusa… Właśnie chodzi o ten nasz strach, a nie o wojnę, głód, brak węgla czy wirusa. Strach z powodu wirusa nie wypalił – zrobimy wojnę. No i robią! Pierwsze bombki już spadły na Lubelszczyznę. Nic na to nie poradzimy, ale nie bójmy się. W sieci można znaleźć wielu wspaniałych ludzi, którzy tłumaczą jak nie bać się wojny, głodu… niczego się nie bać. Co prawda niewidzialna ręka cenzury zmiata z Internetu wszystkich, którzy otwierają śpiącym oczy, ale wciąż można ich znaleźć. Jeśli nie dotykają drażliwych problemów, pozwala im się na publikację. To się nazywa teraz wolnością wypowiedzi. Masz wolność na szczekanie, ale jeśli na pana szczekasz – nie ma cię w wolnych mediach. Taki mamy klimat.
À propos klimatu. Czy wiecie, że nasz ukochany Felicjan będzie walczył z „dezinformacją klimatyczną”? Nie piszcie zatem niczego o pogodzie, a już pod karą bana nie wyśmiewajcie wyznawców globalnego ocieplenia, którzy wierzą, że świat się kończy przez zmiany klimatyczne. Nie upierajcie się, że to kolejny straszak, aby odebrać nam wolność i kontrolować za pomocą kredytu społecznego i cyfrowych pieniędzy. Nie bójmy się ocieplenia, cyfrowych pieniędzy i wszystkich wymyślonych strachów. Skoro nie boimy się śmierci? Dlaczego nie trzeba się jej bać, nie będę teraz wyjaśniał, bo zrobiłem to niezwykle obszernie w premierowej książce „Być duszą”. I wystarczy.