Nawoływanie do wybudzenia jest wołaniem na puszczy i absolutnie nic nie da. Jeszcze gdyby Polacy śnili ten sam, albo przynajmniej podobny sen, może byłoby łatwiej, ale każdy śni coś innego. W tej sytuacji trudno mieć nadzieję, że śpiochy obudzą się i oczyszczą umysł z narzuconych im poglądów. To widać na każdym kroku, chociażby po moich ulubionych komentatorach. Nie trudno zauważyć, kto i co skomentuje jeśli użyję słów: Europa, stonka czy Kościół. Z góry wiem kto i co napisze albo nie napisze ani słowa.
Jak w tej sytuacji nawoływać, aby spojrzeć na wszystko w nowy sposób? Już tyle razy pisałem, że najważniejsze dla każdego z nas jest przebudzenie, ale to jest niemożliwe, bo Polacy nie chcą się budzić. Każdy z nas tkwi w jakiejś społecznej bańce. Nieważne czy w tej bańce są tysiące osób, czy tylko kilka. Wbrew pozorom rzadko kogo stać na indywidualizm, większość woli tkwić w przekonaniach, które obowiązują w bańce, do której należą. Jest prawie niemożliwe, żeby uświadomili sobie, że oparli swoje przekonania na fałszywych założeniach.
Theodor Adorno, Niemiec z urodzenia prowadził szerokie badania nad osobowością i to chyba on ukuł termin osobowość autorytarna. Gdy znałem naszą historię tylko z fałszywej bogoojczyźnianej nauki szkolnej, dałbym się pokroić za to, że Polacy takiej osobowości nie mają. Niemcy owszem, ale MY?! Teraz uważam, że jak najbardziej. Kim jest taki autorytarny Polak? Wbrew temu co myśli o sobie, nie lubi demokracji i akceptuje antydemokratyczne przekonania. Spokojnie rezygnuje z własnej oceny rzeczywistości i jak pies ugania się za śladem jakiegoś znanego autorytetu, z którego może czerpać jak z głębokiej studzienki. Szanuje władzę, idealizuje Polskę i Polaków, chętny jest do karania każdego, kto narusza obowiązujące normy: na przykład nie stonkuje się i nie nosi maseczki.
Tacy ludzi głęboko wierzą, że rząd działa w naszym najlepszym interesie. Mogą należeć nawet do innej opcji politycznej i nie znosić tych, którzy rządzą, ale mają wdrukowane w umysł, że to niemożliwe, aby włodarze knuli przeciwko swojemu narodowi. Przede wszystkim cenią sobie bezpieczeństwo i są przekonani, że władza im to bezpieczeństwo zapewnia. Nie mają żadnych rozterek pomiędzy wolnością a bezpieczeństwem. Zawsze wybiorą to drugie nawet wtedy gdy to bezpieczeństwo jest złudne.
Przedstawianie dowodów na fałszywość ich oglądu świata nic nie da. Oni nigdy nie przyznają, że się mylą. Nikomu nie jest łatwo słuchać kogoś, kto podważa nasze poglądy, ale „normalni” ludzie są w stanie potwierdzić, że się mylili. Być może już mnie nie będzie wśród Was gdy ta głupawka minie, a kiedyś minie na pewno, ale przekonacie się sami, że taki ktoś nigdy nie przyzna się do swoich poglądów z okresu „błędów i wypaczeń”. Pójdzie w zaparte albo przemilczy i będzie udawał, że deszcz pada.
Właśnie dlatego większość Polaków woli tkwić w zdaniu większości, niż z perełek faktów mozolnie układać swój naszyjnik wiedzy.