O UDUCHOWIENIU, KTÓRE NIE POTRZEBUJE KOLĘD ANI TRADYCJI.

Na starość Boże Narodzenie staje się już tylko zadaniem domowym – jak wszelkie iluzje, które czasami powracają - Sándor Márai,

Pewna część ludzi, którzy uważają się za uduchowionych, nigdy nie czuje się bardziej zagubiona, niż w święta Bożego Narodzenia. Jakby zostali postawieni na samym środku olbrzymiej sceny, na której migoczą kolorowe światełka, pachnie igliwiem i „wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi”. Wszystko niby idealne, ale czy ktoś zapomniał napisać naszej roli? No i co teraz? Udawać, że wierzymy w „Boga Ojca w Trzech Osobach”, czy może poddać się świętej tradycji świąt?

Na szczęście Bóg, dla nas w trzech nazwach: Pole Informacyjne, Kwantowe i Morficzne, nie skąpi nam darów, niekoniecznie świątecznych.  Patrzmy na to, co daje, i zamiast pytać, czy Bóg – Pole istnieje, spróbujmy dostrzec Go w nie oczywistościach. Może to uśmiech obcej osoby w tramwaju, może gorący rosół gotowany przez babcię, albo śnieg, który pada w takiej ciszy i z taką lekkością, jakby ignorował prawa grawitacji.

Bóg – Pole nie potrzebuje naszej wiary. Nie jest obrażalskim monarchą z długą brodą siedzącym na chmurze, oczekującym, że uklękniesz na znak podziękowania za wigilijne pierogi z kapustą. Bóg-Pole, które było, jest i będzie niezależnie od tego, czy nazwiemy je Bogiem, morfogenetyką czy kwantową zupą wszechświata. Problem zaczyna się, gdy zamiast widzieć Pole we wszystkim i we wszystkich, dzielimy rzeczywistość na święte i profanum. A przecież życie zaprzecza Bogu tylko tak długo, jak długo nie umiesz zobaczyć Go w filiżance kawy czy starym, rozklekotanym fotelu.

Ironia świąt polega na tym, że to czas, gdy świat namawia nas, byśmy stali się „czymś” lepszym. Lepszym ojcem, bardziej wyrozumiałą matką, idealnym dzieckiem. Tymczasem prawdziwa magia wydarza się, gdy przestajemy udawać kogokolwiek. Właśnie w tej nocnej ciszy, w tym „przepraszam” wymamrotanym do dawno niewidzianego przyjaciela, do siostry, z którą jesteśmy pokłóceni, w pustce po wielkim „chcę”, wydarza się cud. Przestajesz być „czymś” i stajesz się wszystkim.

I cóż my mamy robić w te kościelne święta? Może po prostu być. Poplotkować z rodziną, dać po stówie siostrzeńcom, przytulić żonę, który zgubiła się w zakupowym szale. Pozwolić sobie zapomnieć tekst kolędy i zaśpiewać coś po swojemu. Życie nigdy nie da ci tego, czego chcesz. Ale jeśli się uśmiechniesz, da ci wszystko, czego potrzebujesz! Nie tylko w święta Bożego Narodzenia. Wesołych Świąt!

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments