Czy człowiek inteligentny może być szczęśliwy w dzisiejszych czasach? Niewolnik może zawsze, ale jak to jest z wykształciuchami? Jak napisała Aleksandra Sandra: Żyjemy wyraźnie w świecie do góry nogami, gdzie dobro jest złem, a zło — dobrem, gdzie moralność jest niemoralna, a niemoralność jest moralna, gdzie zabójstwo morderców jest złe, ale zabijanie niewinnych dzieci jest dobre, gdzie ciemność jest światłem, a światło jest teraz ciemnością. Czy opis Oli dotyczy tylko „naszych czasów” czy każdej epoki homo sapiens? Ja twierdzę, że zawsze „dobro było złem, a zło – dobrem”, tylko ludzie nie zdawali sobie z tego sprawy. Świadomość zawsze przecież dotyczyła elit, ale nie niewolników.
Współczesny niewolnik powoli się budzi i zaczyna sobie zdawać sprawę z manipulacji, jakimi nas raczą na każdym kroku. Media nie dostarczają przecież rzetelnej informacji i regenerującej rozrywki. To nieustanna i konsekwentna indoktrynacja, krecia robota, którą kiedyś odwalał Kościół. Wpływy Kościoła powoli, bo powoli, ale jednak kurczą się, a rządzić niewolnikami trzeba. Stąd wciąż kwitnący sojusz tronu z ołtarzem, tak pięknie wyłożony w encyklice papieża Leona XIII z 1881 roku i wypowiedziach oj!ca Rydzyka z 2021 roku. Dlatego władza, nie tylko ta kaczorydzykowa, ale ta światowa przede wszystkim, wprowadza nowe narzędzia do ogłupiania niewolników.
Telewizor czy komputer może być „światłem ciemności” nie tylko dla treści zawartych w samym przekazie, ale również ze względu na bodźce fizyczne, jakimi emanuje. Naukowcy biorą ciężkie pieniądze, patentując tego typu wynalazki. Czy już słyszeliście o patencie na manipulowanie układem nerwowym człowieka przez pole magnetyczne monitora komputerowego? Jeśli nie, wejdźcie sobie w ten link i poszperajcie. Tego typu „wynalazków” jest coraz więcej i współczesny niewolnik z większym wysiłkiem musi zrzucać z siebie mentalne kajdany niż niewolnik w dawnych wiekach skuty żelaznymi łańcuchami.
Wróćmy wiec do pytania: czy człowiek inteligentny może być szczęśliwy? Tak, jeśli jednak zdecyduje się zerwać mentalne kajdany (nie mówiąc o kagańcu na twarzy) i przyjmie postawę Obserwatora. To znaczy kim mamy się stać? Kimś, kto postrzega świat trochę inaczej niż inni. Widzimy dokładnie to samo co nasi przyjaciele niewolnicy, ale inaczej. Oglądamy rzeczywistość z pewnego dystansu i jak to teraz się mówi: łączymy kropki i zaczynamy widzieć ukryty rysunek. Wyciszamy emocje i chociażby dlatego zaczynamy widzieć, słyszeć i czuć znacznie więcej od innych.
Ja to wszystko opisałem w mojej błękitnej książce „Nie daj się umrzeć, czyli być Obserwatorem”. Na 340 stronach wyjaśniam, zachęcam do zmian, proponuję ćwiczenia, wszystko w moim stylu, który dobrze znacie. I tylko niewolnik z zakutym łbem nie będzie w stanie zostać Obserwatorem po przeczytaniu tej książki. Właśnie drukuje się w mojej zaprzyjaźnionej drukarni, czyli w Mazowieckim Centrum Poligrafii. Jestem więc pewien, że NA PEWNO będzie dostępna w wyznaczonym terminie, czyli w połowie listopada. Póki co zapraszam na pogaduchę „Nie dajmy się podzielić” do mojego wrześniowego ogródeczka. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.