Monika Irsmanbet
Czy nieszczęścia naprawdę chodzą parami? Czy można wywołać je z lasu? A może to tylko przegapione szczęście, inny wybór własny? Nieszczęście to najwspanialsza pożywka ego. Im więcej nieszczęścia, tym radośniej ego rośnie i się rozwija. Ego istnieje w nieszczęściu, ale w chwili ekstazy ego znika, a kiedy znika ego – następuje ekstaza. Jakież to proste i oczywiste. Tymczasem, jeśli nie umiemy wybaczyć, nie chcemy zapomnieć uraz, ran i obelg czy poniżenia – karmimy ego jak się patrzy. Ono zachwycone, my mniej! Któż by jednak szukał przyczyn. Dalej się kręcimy w naszym smutku i tak to się kreci w nieskończoność. A może lepiej zastanowić się dlaczego? Zrobić krok do przodu? Przecież cierpienie jest od tego, aby cierpieć, a nie wychodzić na słońce! Ach, jakie to „przyjemne” tak sobie poleżeć i nie musieć robić nic, po prostu cierpieć.
Jeśli zmuszasz się, aby wybaczyć, jeśli nie płynie to prosto z serca, prosto z Ciebie i nie daje Ci naturalnej radości – nie jest wybaczaniem! Wtedy jest to zwyczajne tłumienie, a tłumiona emocja wraca zawsze! Zawsze! Z podwójną silą, pod różnymi postaciami, aż do przerobienia. Podąży za Tobą na wakacje, na których marzysz o odpoczynku od stresu i na każdą szerokość geograficzną. Znajdzie Cię choćbyś się ukrył(a) w mysiej norze. Aż do uzdrowienia. Tłumienie jest pożywką ego, choć może być bardzo złudną, chwilową „dobrą drogą”. Ego żyje negacją i iluzją. Osho uważa, że NIE to dusza ego. NIE można powiedzieć tylko agonii życia, żalowi, nienawiści. To, co piękne, to co boskie nie jest w stanie wytworzyć w Tobie NIE. Cały Wszechświat jest pełen piękna, miłości, radości, ale jeżeli w naszym interesie jest tego nie widzieć i nie wiedzieć, będziemy napotykać tylko kamienie i cierpienie. Z jednej strony bardzo nie chcemy nieszczęścia, a z drugiej trzymamy się go kurczowo. A wystarczyłoby wybaczyć. Wybaczyć, a nie wyprzeć czy stłumić. Wybaczcie swoim wrogom, mówił Jezus. Wybaczając, uwalniamy siebie. Gdy wybaczamy, przestajemy żyć ze swoim wrogiem, urazami, bólem.
Ego jest najbardziej negatywnym z istniejących zjawisk. Jest jak ciemność! Jest brakiem światła! Jeśli nasze serce jest pogrążone w ciemności, nie możemy z tym walczyć, nie możemy tego zniszczyć, wyrzucić, pozbyć się. Ciemność nie istnieje, jest tylko brakiem światła! Tylko wprowadzając światło, możemy coś zmienić. To, co negatywne nie istnieje, więc ego tak naprawdę nie istnieje. Wystarczy wnieść światło, a ciemność zniknie.
Czemu więc tak trudno wybaczyć rany przeszłości? Bo one są częścią nas, naszą historią, czasami wszystkim, co w danej chwili posiadamy. To są „nasze rany”, „nasze urazy”, „nasze fakty i zdarzenia”. One są nasze, należą do nas i tak ciężko się ich pozbyć, pozwolić, aby odeszły, aby się zagoiły. Dlatego ludzie wciąż robią rzeczy, których nie chcą i nienawidzą i żyją swoja nienawiścią, stają się nienawiścią, a z czasem już inaczej nie potrafią. Są jak skały zastygłe w cierpieniu i świat zewnętrzny nie dociera do nich. Żyją przeszłością i nie zdają sobie sprawy, że są martwi. Przeszłość jest martwa. Istnieje tylko teraźniejszość i tylko tutaj warto być. Świadomość nie może istnieć w martwej przeszłości, czy nieznanej przyszłości. Przyszłość jest projekcją przeszłości i być wolnym od nich, to być wolnym naprawdę!
Tymczasem ego potrzebuje gór, potężnych i nie do pokonania. Ego nie chce być nieszczęśliwe tylko trochę, chce być nieszczęśliwe wybitnie, najbardziej i absolutnie. Ludzie tworzą problemy, bo bez nich czują się puści. Ego musi walczyć, zmagać się, mieć wyzwania i wtedy szybuje ze szczęścia. Czy więc coś takiego jak problem istnieje, czy może jest tylko wytworem naszego umysłu? Dlaczego jestem nieszczęśliwy – zapytał mnie przyjaciel. Jesteś nieszczęśliwy, bo nie bierzesz za siebie odpowiedzialności. Znajdź przyczynę, a nieszczęście zniknie. Przyjrzyj się swojemu bólowi, odkryj, że przyczyna leży w Tobie. Weź za siebie odpowiedzialność i stan się wolny. Poczuj do siebie szacunek. To bardzo, bardzo ważne!!