NALEWKA Z MUCHOMORA (dla zdrowotności)

WUC odkrył, że ogromna część Polaków chodzi na grzyby, bo chodzenie na grzyby jest częścią naszej wolności. Z przykrością skonstatowałem, że sam sobie odebrałem tę część wolności, bo na grzyby nie chodzę od lat. Skoro jednak WUC ostrzega, że mogą nam chodzenie na grzyby odebrać, zdecydowałem się na grzybobranie, bo nigdy nie lekceważę ostrzeżeń wodza. Zawsze się sprawdzają! Skoro nie robiłem tego tak dawno moje grzybobranie będzie ekstraordynaryjne, bo mam zamiar nazbierać czerwonych muchomorów!  

Nie podejrzewajcie mnie o chęć zmiany percepcji poprzez aplikowanie sobie kwasu ibotenowego, muskaryny, muscymolu, muskazonu i bufoteniny. Rzeczywistość łatwa nie jest, ale związki, jakie mają czerwone muchomory, nie są mi potrzebne do złagodzenia ciężkich depresji czy stanów lękowych, bo ich nie mam. Za to mam typowe starcze bóle stawów, lędźwi i mojego zwyrodniałego kręgosłupa więc postanowiłem sięgnąć do nalewki z muchomorów, jakiej używała babcia gdy była w moim wieku. Mieszała również sproszkowane muchomory z mlekiem i cukrem, a potem wystawiała muchom. Ach te muchi, ach te muchi, wykonują dziwne ruchi po takich łakociach. Nie tylko Czesław Miłosz je potem obserwował, ja także!

Może nawet używał muchomorów do wywołania weny twórczej? W końcu muchomor czerwony był świętą rośliną szamanów syberyjskich, jednym z najstarszych znanych ludzkości psychodelikiem. Przy ich pomocy wprowadzano się w mistyczny trans, kontaktowano z przodkami, uzyskiwano porady w sprawie chorób i ich leczenia, a także wykorzystywano do twórczości przez malarzy, muzyków i poetów. Nigdy nie posiłkowałem się tego typu środkami i nawet po zwykłym absyncie czy gandzi, łeb mnie bolał przez kilka dni, więc o jakiejkolwiek twórczości nie mogło być mowy!

A więc nie chodzi o wenę ani o muchy, bo dziś już much nie ma. Wytruliśmy je skutecznie bez udziału muchomorów, ale ból stawów i owszem jest, a moje kolana też wykonują dziwne ruchi. Nalewka z czerwonych muchomorów jest na to najlepszym lekarstwem, jak zresztą na wszystkie bóle nerwowo-mięśniowe, reumatyczne czy rwę kulszową! Nie tylko zresztą nalewka, można stosować również maść z muchomora, ale za dużo z nią roboty. Nalewki natomiast robiłem przez całe dorosłe życie, to naprawdę łatwizna.  

Kilka oczyszczonych, posiekanych kapeluszy czerwonych muchomorów w białe cętki suszymy na wiór, a potem zalewamy w słoiku lub słoju wódką a jeszcze lepiej księżycówką. Jak zawsze grzybków ma być ¾ naczynia, które napełniamy po kokardę alkoholem. Szczelnie zakręcamy i odstawiamy w ciemne, chłodne  miejsce na dwa miesiące mniej więcej. Nie zapominajmy co kilka dni wstrząsnąć słoikiem, bo w ten sposób nie tylko mieszamy nalewkę, ale również przekazujemy jej energię. A po tym czasie filtrujemy i trzymamy  szczelnie zamkniętą w butelce z ciemnego szkła! Miłego stosowania! Zewnętrznie! Tylko zewnętrznie!

p.s.

Na zakończenie tygodnia tradycje już nowa rolka o tym, jak to Ryszardowi Terleckiemu bardzo nie spodobało się wystąpienie Joanny Senyszyn w Sejmie. Kiedy posłanka złożyła pismo na jego biurku, powiedział, że „brzydzi się” wziąć je do ręki: RYSIO SIĘ BRZYDZI.

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments