Monika Irsmanbet
Charles Lindbergh przeleciał samotnie między Ameryką Płn. a Europą, bez międzylądowań. Czy to wtedy wpadł na tę maksymę? Na pewno ze mną ona rezonuje bardzo. Wolność leży w dzikości. Moja mama mówiła mi, że jestem dzika i zbuntowana i że mogę za to płacić słono w życiu. Dziś nazwałabym siebie rozbisurmaniona i wcale nie wydałam majątku za swoje cechy. Myślę, że każdy człowiek od czasu narodzin ma zdolność do pasji, do pasjonowania się, do ekstazy, do bycia żywym. Społeczeństwo przejmuje kontrolę i stara się jak może, zabić w nas indywidualność, wpychając w trybiki. Społeczeństwo to neurotyczna instytucja i ludzie z pasją są dla niego niebezpieczni.
Człowiek z pasją jest wolny i nie da się go kontrolować. Pasjonaci to buntownicy, a to zagraża społeczeństwu i strukturom. Buntownik nie chce władzy posiadać ani poddanym być. To człowiek oddany naturze, nie strukturom. Wielki świat ptaków i drzew radzi sobie bez rządów. Ludzie też mogliby, ale nie dano nam szansy. Wybory to coś absolutnie ważnego (twój głos jest ważny, idź) i wybieramy prawe albo lewe cele więzienne. Tymczasem wolnym być to być w ekstazie pływania, biegania, tańca, pisania. Ta szalona radość jest udziałem tylko szaleńców. Ktoś przy zdrowych zmysłach jest zbyt inteligentny, zbyt przebiegły, zbyt kontrolujący. Pasjonaci nie kontrolują swojej pasji, bo nie da się jej kontrolować, bo nie czują takiej potrzeby. Tacy szczęściarze nie podlegają kontroli, bo tylko nieszczęście da się kontrolować. Nieszczęście czyni Cię wyjątkowym, szczególnym, wzbudzającym współczucie, podziw.
Jako mała dziewczynka słuchałam, kiedy babcia czytała mi „żywoty świętych”. Mój ulubiony to żywot Moniki oczywiście i jej trudnego, jak pamiętam małżeństwa. Jej, jacy Ci ludzie byli nieszczęśliwi. Im bardziej nieszczęśliwi, im więcej ran na ciele, samookaleczeń (wydłubane oczy) czy pokut i postów, tym bardziej byli szczególni i wyjątkowi. Tym bardziej byli święci. Wtedy tak to rozumiałam, ale dziś wiem, że prawdziwi święci to ludzie szczęśliwi. Tacy ludzie są dziś dla mnie darem. Szanuję i czczę każdą chwilę z takimi szaleńcami. Być radosnym bez powodu, być bez jednej klepki (albo kilku) to moi święci, to moja świątynia.
Są tutaj, wśród nas tacy wyjątkowi ludzie, pasjonaci. Tadeusz. Dokonał czegoś absolutnie wspaniałego. Kąpiąc się z synami w jeziorze, w środku zimy – zainspirował człowieka, który właśnie jechał ulicą. Później usłyszał, jak tamten opowiada o tym w wywiadzie. Dziś Tadeusz ma swój klub morsów i razem biją rekordy Guinnessa. Jest też Artur, który wie, jak walczyć bez walki. Jego pasją jest „In Jung Do”. Robi to niezwykle dobrze, a wygląda przy tym niesamowicie! Ciało rozciągnięte do niebotycznych możliwości. Jest moja córka, dla której budowa mózgu i wpływ wszystkiego, co tam się znajduje na decyzje w życiu, jest absolutnym fenomenem. Ludzie z pasją są jak iskry, jak latarnie, gdy gaśnie ulica, jak skrzydła, gdy zapominasz jak latać. Osho powiedział: człowiek zwykły zawsze myśli o sobie, że jest nadzwyczajny. Osoba przeciętna nie uważa się za taką. Gdy zaakceptujesz swoją zwykłość, stajesz się niezwykły. Wtedy przenika w głąb Ciebie promień i zakwita kwiat. Wiosna jest blisko.
Uwielbiam pasjonatów, podziwiam buntowników, idę jak w dym do radosnych. Może jestem krnąbrna i rozbisurmaniona, może czasem pobiegnę, zanim pomyślę, ale to jest życie. To właśnie feeria barw i nie miała racji moja kochana mama, mówiąc, że słono za to zapłacę. Na szczęście wtedy tego nie rozumiałam, więc nie przyjęłam. Życie to piękna przygoda i tak ją traktuję. Mimo tak trudnych poprzednich, które wpływają na moje obecne, cieszę się tą chwilą, która właśnie trwa. Innej przecież nie ma. Życie to moja pasja.