Pojawia się coraz więcej informacji o nadchodzącym tuż, tuż końcu globalistów i, jakżeby inaczej, o rozliczaniu tych wszystkich degeneratów, którzy zafundowali nam wielki reset w postaci planedemii i wojny na Ukrainie. Mówi się już oficjalnie o uznanych zbrodniarzach wojennych, którzy będą ścigani aż do skutku. Podobno nie będzie miejsca na tej planecie, ani w Szwajcarii, ani w Izraelu, ani na Antarktydzie, gdzie mogliby się ukryć. Proszę się nie obawiać, nie będą także mogli zwiać z naszej planety. Tak przynajmniej donoszą wiewiórki z Tajnego Programu Kosmicznego. To, co widzimy, to kulminacja nieustającej wojny, która trwa od tysięcy lat, zarówno na planecie jak i poza nią.
Aż miło coś takiego czytać, prawda? Ale kto w takim razie odwoła wielki reset? Kto zmieni plany stworzenia sztucznej inteligencji, dla której nową walutą miała być tylko energia? My, robole (dla SI większość z nas to robole) mieliśmy być niepotrzebni i planowano zlikwidować nas do pół miliarda co najwyżej. Kto ma to odkręcić? Przecież nie my, ludzie, bo już zamieniono nas w bez mózgowych niewolników niezdolnych do efektywnych działań! Kilka milionów przebudzonych to kropla w oceanie nieświadomości. Zatem kto? Oczywiście Obcy, którzy doszli do wniosku, że już dość nas nadręczyli przez ostatnie tysiąclecia i właśnie teraz zwrócą nam wolność!
Nie trzeba być wielkim cynikiem, aby wyśmiać takie rozumowanie. Wystarczy popatrzeć na gospodarską wizytę Bidena w naszym kraju, zorganizowaną z bizantyjskim przepychem. Warszawa została praktycznie zamknięta, gdy Biden obściskiwał dzieci, dowartościowywał Dudę, odbierał honory od wojska i plótł swoje androny na Zamku królewskim. Utrudnienia dla mieszkańców nie mają znaczenia, liczy się pompa, blichtr i efekt. To ten sam bizantyjski styl który prezentuje Putin gdy otwierają przed nim wielkie złocone wierzeje czy królowa angielska obwożona w karocach. Też złoconych. Styl, który tak uwielbiają jaszczury! Powinienem napisać z dużej litery ale zablokowało mi duże J. Zawsze mi blokuje gdy o nich piszę.
My, niewolnicy, mamy się tylko zachwycać i rzeczywiście słyszałem wielu dupowlazłych dziennikarzy, którzy pieją o odwadze Bidena (był przecież 100 kilometrów od wojny) i jego historycznej wizycie. Część sceptyków patrzy na ten teatr polityczny z politowaniem, bo już wiedzą, że nic z niego nie wynika, a decyzje podejmowane są gdzie indziej i przez kogoś innego. Już nie wierzą w Nową Ziemię, w koniec faryzejskich rządów, werdykt wymierzony rządzącym masonom, sprawiedliwość społeczną, Obcych i zwycięstwo Białych Kapeluszy. Patrzą beznadziejnym wzrokiem na beznadziejny świat, na beznadziejnych, wrednych, parszywych, podłych, przygłupich ludzi i wszystkim życzą, „żeby pozdychali jak najszybciej”.
I są inni, dla których nadzieja nie jest matką głupich. Mają jej jeszcze na tyle, aby wierzyć, że jednak ludzkość nie doszła do krańca swojego istnienia i że nadchodzące zmiany (bo już nic nie będzie takie jak było) przyniosą prawdziwą wolność, miłość i przywrócą radość istnienia. Że zachłanni decydenci z „deep state” zostaną jednak wyłapani, osądzeni i sprawiedliwie ukarani. Że na Placu Świętego Piotra wylądują wreszcie Obcy, a z białego Franciszka wyjdzie Lucyfer i przeprosi za inkwizycję, stosy, pedofilie i wszystkie inne obrzydliwości Kościoła. Że Obcy utworzą królestwo niebieskie na Ziemi, świat bez granic, wojen, przemocy i terroru. Że… Że to są utopie? Wszystko jest utopią, Mają, matriksem. Istotne czy jesteś w tej pierwszej grupie, czy w drugiej, bo przecież nie trudno zgadnąć, w której ja jestem, prawda?