Z magnezem jest kłopot jeśli nie wiemy, dlaczego jest tak ważny dla zdrowia. A jest ważny, bo odpowiada za uelastycznianie i jędrność naszych tkanek miękkich oraz za odporność, twardość naszych zębów i kości, a także działa odmładzająco! Nasz organizm kombinuje jak koń pod górę byle tylko czymś zastąpić brak magnezu. Nie dziwmy się, ciało chce żyć i zrobi wszystko, żeby życie w nas utrzymać. Jeśli ma za mało magnezu, zastępuje go… wapniem! A wapnia mamy przecież w kościach mnóstwo więc jest stamtąd pobierane i upychane w stawach, więzadłach kręgosłupa, tętnicach… A niby z czego składa się słynna blaszka miażdżycowa? Za to w kręgosłupie pojawiają się kolce albo wyrostki nazywane kolokwialnie dziobami papugi, a to prowadzi do powolnego unieruchomienia. Na moim rezonansie mój stary kręgosłup jest już tak dziobaty, jakby siedziało na nim stado papug!
Co z tym fantem zrobić? Żaden lekarz nie miał dla mnie sensownego rozwiązania, chociaż mój papugowaty kręgosłup oglądali lata temu. A ja po prostu ćwiczę i stosuję magnez. Jest kilka ćwiczeń, które nie sprzyjają powstawaniu dziobów, ale nie jestem w stanie opisać je prawidłowo. Musiałbym nagrać filmik, ale przypuszczam, że takie filmiki już są, wystarczy poszperać na You Tube. A co do stosowania magnezu, pewnie pomyśleliście o zwykłych pigułach z apteki, jakie przepisują lekarze? One pomagają tyle samo co umarłemu kadzidło. Niestety, seniorzy mają problemy z wchłanianiem magnezu, dlatego spotykam często starszych ludzi, którzy biorą pigułki z magnezem, a kości jak bolały, tak bolą. Starsi ludzie, czyli ci po czterdziestce, bo właśnie po czterdziestce wchłanianie magnezu spada.
Dlatego najlepszym sposobem uzupełniania magnezu przez młodzież po czterdziestce jest skóra! Wsypujemy do wanny z dobrze ciepłą wodą chlorek magnezu (5% roztwór mniej więcej), zapalamy świecę, włączamy muzykę relaksacyjną i moczymy się w wannie. Jak długo? Tyle ile chcemy. Podobno wystarczy 10 minut, ale ja to robię do czasu, aż woda jest chłodna. No dobrze, ale we współczesnych domach nie ma wanien, tylko prysznice! Ale jest przecież jakaś miska, którą można wykorzystać do moczenia stóp! Wystarczy wlać do niej 2-3 litry gorącej wody, wsypać do niej 250 g. chlorku magnezu, umyć nogi, wytrzeć ręcznikiem i moczyć je czytając dobrą książkę. Zalecam moją (żart). 😀 Po moczeniu nie wycierajmy stóp ręcznikiem! Osuszamy je, trzymając na brzegach miski, na lekko wilgotne stopy zakładamy bawełniane skarpetki i idziemy spać. Co ciekawe, tego roztworu nie wylewamy, wystarczy przez kolejne dni podgrzać i powtórzyć zabieg. I to wystarczy!
Jak długo mamy to robić? Najlepiej sprawdzić poziom magnezu w laboratorium, ale z doświadczenia wiem, że co najmniej jeden miesiąc, ale będzie super, gdy wytrzymacie 3 miesiące. Niecierpliwi i zabiegani mogą po praniu nasączyć swoje skarpetki roztworem chlorku magnezu, wysuszyć i nosić je przez cały dzień. Też działa! Możemy także zrobić sobie „oliwę” magnezową, czyli rozpuścić chlorek magnezu w wodzie (1 część chlorku magnezu i 2 części wody), wlewamy roztwór do buteleczki z atomizerem i spryskujemy całe swoje ciało. Oliwa działa wtedy jak dezodorant – zero zapachu, a pot wydziela się swobodnie i jest bezwonny. Ja jednak źle się czułem „dotykowo” spryskany taką oliwą, ale niektórzy sobie chwalą.
Tak wygląda skuteczna, najbardziej przyswajalna forma suplementacji magnezem. Lepszej nie ma! I proszę pamiętać, aby nigdy nie suplementować się wapniem jeśli nie bierzemy magnezu! Lekarze często przepisują wapń przy osteoporozie, ale zapominają o magnezie! Tak nie wolno! Wapń uzupełniamy sami, chociażby jedząc ser żółty, twaróg, ryby, szpinak czy orzechy – z magnezem nie jest już tak łatwo. I to byłoby na tyle w sprawie magnezu na mokro, życzę zatem pogodnego weekendu. A może wybierzecie się na grzyby? Co prawda grzyby mają w sobie tylko tyle magnezu ile świeże owoce lub warzywa, ale samo łażenie po lesie w nasączonych magnezem skarpetkach? To jest to!