Lockdawn i stonka – tematy kończącego się tygodnia, bo wzbudziły duże zainteresowanie. Zawsze podkreślam, że wartością tej strony są jej czytelnicy i komentatorzy. Nie chcę wymieniać nazwisk, ale to dzięki Wam ta strona jest taka, jaka jest! Często przysyłacie mi na priv. różne ciekawe linki, czy materiały, które bezczelnie wykorzystuję, jeśli zawibrują w moim sercu. Z serca też za to dziękuję. Kristi Kowalczyk przysłała mi fragmencik nowej książki Piotra Wrońskiego Metatron. Cudownie opisuje lockdawn i pointuje moje posty z tego tygodnia, więc upubliczniam. I zapraszam na poniedziałek, po, mam nadzieję, wiosennym weekendzie, czego Państwu i sobie serdecznie życzę. Niewykluczone, że lockdawn może znów się pojawić, jeśli takie będzie życzenie czytelników.
– Najlepiej pracuje niewolnik, który sam zakuł się w kajdany i jest przekonany, że jest wolnym człowiekiem, a stan taki osiągamy dzięki wentylom bezpieczeństwa i zabawkom, dostępnym na kredyt. (…) Szczepienia nie pomogą, niektórym, nie jest ich wielu, zaszkodzą, innym osłabią odporność, co spowoduje z kolei wzrost popytu na inne nasze produkty, ale to jest mniej ważne. Chcemy zbudować całkowite uzależnienie społeczeństw od systemu. Ludzie muszą zrozumieć, że tylko system zapewni im wikt i opierunek. Osiągnąć to można poprzez stworzenie stałego poczucia zagrożenia… – przerwał widząc moją minę.
– Przejdźmy do rzeczy. Plan dzieli się na trzy etapy. Etap pierwszy polega na wytworzeniu przekonania, że jedynym sposobem na odzyskanie przez ludzi swojego stylu życia są szczepienia. W tym etapie należy stopniować restrykcje w sposób falowy, czyli wprowadzać je i osłabiać w nieregularnych interwałach czasowy. Doprowadzi to do powszechnego uczucia niepewności. Trzeba liczyć się z protestami i próbami łamania obostrzeń, lecz poprzez stopniowanie reakcji policyjnych liczba opornych będzie maleć. Dodajmy do tego odpowiednią propagandę, epatującą liczbami chorych, zmarłych, celebrytami w stanie prawie agonalnym, ale też tragediami zwyczajnych ludzi. Nie sądzę, by był to problem. Wielu ludzi za małe pieniądze odegra to, co im się każe. jednocześnie wprowadzamy w przestrzeń publiczną informacje o szczepionkach, zaznaczając, iż władze chcą, by były darmowe. Jest tu ukryta sugestia, iż mamy ich wystarczającą ilość. Teraz etap drugi. Restrykcje powinny być coraz większe, nieoczekiwane i nagłe. Niepewność ludzi powoli zmienia się w strach. Teraz dopiero tworzymy rynek szczepionek. Nastawiamy media, wszystkie media, na ciągłe pokazywanie wszystkich naukowych aspektów, pomieszanych z ekonomicznymi. Im będzie więcej producentów, nazw, rozwiązań medycznych, terminów naukowych, sporów lekarzy, tym bardziej ludzie będą skołowani.
– Oczywiście, że nie! – uśmiechnąłem się – Protesty zawsze będą i bardzo dobrze. Nie należy ich nagłaśniać, ale też nie należy ich zabraniać. Sprawiamy, przecież, wrażenie obiektywnej władzy. Chodzi tylko o to, by był jak najmniejsze, by ludzie sami je ignorowali i uznawali za idiotyczne występy zwolenników płaskiej ziemi! – roześmieliśmy się obaj.
– Widzi pan, panie Schleyer, ludzie zawsze zrobią wszystko w celu zdobycia owocu zakazanego. Wiem, że na „ofiarę” – ostatnie słowo wymówiłem z wyraźnym przekąsem – wybraliście, państwo, brytyjską „Alphaneca”. Ok! Wszyscy się boją powikłań poszczepiennych, więc dostaną powikłania. Opracujcie wraz z „Alphanecą” jakieś konkretne powikłanie, niech brzmi „po medycznemu” i nagłośnijcie to. Rządy kilku krajów przerwą szczepienia preparatem tego koncernu, a władze medyczne zaczną badać ów preparat. Potem, oczywiście, medycy stwierdzą, że dotyczy to osób, chorych na określone choroby, niezbyt często spotykane choroby, „Alphaneca” uda, że poprawiła swój produkt i znów wróci do obiegu. W ten sposób władza uwiarygodni się przed społeczeństwem. Aha! Można też nawiązać kontakt z jednym z liderów antyszczepionkowców, dopieścić go, podbić jego ego i niech sprowadza protesty przeciwko obostrzeniom do protestów przeciwko szczepionkom. Ośmieszy się szybciej, niż pan się tego spodziewa. Proszę pamiętać, że najgroźniejsi są ci, którzy walczą o prawa podstawowe i ich trzeba umiejętnie zneutralizować, ale od tego macie policję, służby bezpieczeństwa i propagandę o faszyzmie oraz terroryzmie. To z grubsza wszystko! … Chodzi o to, by używać słów depersonalizujących społeczeństwo, a więc „populacja”, „wyszczepienie”, „odporność stadna” i tym podobne. Proszę nie mówić „społeczeństwo”. Ludzie muszą zacząć myśleć o sobie w kategorii biomasy, a nie zbioru jednostek.