LITOTERAPIA, SUNGAZING I SZEROKIE SPÓDNICE

Ewa Banaszak o czerpaniu energii z różnych źródeł, od słońca, księżyca, kamieni, drzew, a nawet noszenia długich, szerokich spódnic zbierających energię Ziemi.

Ewa Banaszak

Księżyc jest uznawany za największego dostarczyciela kobiecej energii. W dawnych czasach wiedźmy, czarownice, szamanki, czyli kobiety posiadające ogromną, głęboką wiedzę zielarską i nie tylko, podczas pełni robiły różne rytuały, obrzędy, ceremoniały, celebry i tzw. dziwne rzeczy, które dziś sama robię w domu np. ładowanie kamieni. Bo skoro przy terapiach jesteśmy to litoterapia jest już dziś coraz bardziej uznawana za skuteczną i są na to dowody.

Za mistyką Wschodu można powtórzyć, że każdy kamień ma duszę i pamięć stworzenia. Przeprowadzono również badanie, które potwierdziło, że ułożone wokół głowy kryształy górskie zmieniały zapis encefalogramu. Wniosek z tego nasuwa się taki: kamienie i minerały na zasadzie rezonansu oddziałują na człowieka. W każdym kamieniu i minerale gromadzi się inny rodzaj energii. W zależności od jej wibracji mogą wpływać leczniczo na ciało, umysł i emocje człowieka.

Kiedyś zespół Varius Manx śpiewał: Spróbuj choć raz odsłonić twarz i spojrzeć prosto w słońce… Do tego samego namawia coraz bardziej popularna metoda sungazing. Chodzi o patrzenie bezpośrednio na słońce w ramach praktyki duchowej lub religijnej, najczęściej o świcie lub o zmierzchu. Przyznaję, że jest bardzo kontrowersyjna i może być niebezpieczna, a opiera się na starożytnej praktyce Indian, Azteków i Aborygenów. Przez niektórych krytykowana, ma swoich zwolenników, którzy mówią o spektakularnych wręcz efektach: spokój umysłu, zdrowie fizyczne, witalność, spowolnienie procesów starzenia, niższy poziom stresu, wyższy poziom energii, poszerzona świadomość. Czyż można chcieć więcej?

Oczywiście obowiązują specjalne zasady. Nie potrzebujemy drogich urządzeń ani specjalistycznych narzędzi. Nie potrzebujemy lecieć na rajskie wyspy czy inny kontynent, aby dostać dary od Wszechświata. Czerpać energie z natury możemy spacerując po lesie, czy choćby zwyczajem hippisowskim tańczyć przy ognisku. Chodzenie na boso jest równie absolutnie potrzebne i daje nie tylko tak chwalone obecnie uziemianie. Do tego wszystkiego w przypadku pań możemy dodać spódnicę. Jest to niezbędny atrybut kobiecości, nie tylko ze względów estetycznych. Noszenie sukni ma swój sens sakralny. Aby zbierać kobiecą energię, najlepiej nosić długie szerokie spódnice. Kobieta jest tak zbudowana, że czerpie energię z dołu, od Matki Ziemi. Jest to energia matki wyrażająca się we wszelkich dobrach materialnych.

Cofając się w przeszłość, widzimy kobiety noszące głównie suknie lub spódnice. Słowiańską kobietę w sarafanie, Greczynkę w eksteriodum, Egipcjankę w sukni, Rzymiankę w tunice, Hinduski w sari, Japonki w kimono. Ale dlaczego właściwie tak jest nam to przedstawiane i do tego jesteśmy zachęcane? W tamtych czasach ludzie pełniej i mocniej odczuwali swoją więź z wewnętrzną naturą i doskonale rozumieli, że mężczyzna i kobieta różnią się od siebie nawzajem, nie tylko fizycznie, ale i energetycznie. Gdy kobieta ubiera spodnie czy dżinsy, zamyka sobie w ten sposób kanał więzi energetycznej z Ziemią, ściskając wszystkie organy małej miednicy, blokuje przepływ krwi i energii, to w ten sposób pozostawia swoje święte naczynie pustym. Długa spódnica dochodząca niemal do ziemi, tworzy z nią trójkąt, który pomaga przepływać i przechowywać odżywczą dla kobiety moc. Szerokie, łukowate poły sukni, falujące podczas chodzenia, tworzą Pola Torsyjne przyczyniające się do transmisji i wzmocnienia energii żywiołu Ziemi.

Ewa Banaszak

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments