Jesteśmy w ciągłym procesie rozwoju duchowego, nawet ci, którzy o tym nie wiedzą. Z czasem nasze wartości, przekonania i cele zmieniają się, ale nie w takim samym tempie jak u innych. Załóżmy, że masz najlepszego przyjaciela. Kiedy zaczynasz rozwijać się duchowo, może dojść do sytuacji, w której jego wibracje stają się wyższe lub niższe niż twoje. A to prowadzi do trudności w komunikacji i zrozumieniu, więc najczęściej kończy się rozstaniem.
Zasada przyciągania mówi, że podobne energie przyciągają się nawzajem. Kiedy twoje wibracje się zmieniają, zaczniesz przyciągać innych ludzi, którzy są na podobnym etapie rozwoju duchowego. Jeśli twoje „duchowe wibracje” przypominają skoczną sambę, a przyjaciel gra smutne bluesy, prędzej czy później nie wytrzymacie tej kakofonii. Przyjaźń, choćby nie wiem jak piękna, ma swoje granice: wartości, cele i misję. Często jest oparta na wspólnych zainteresowaniach, które z czasem przestają być aktualne. Mogą być związane z określonymi etapami życia, takimi jak szkoła czy praca. Kiedy cel relacji przestaje istnieć lub zmienia się, przyjaźń wygasa.
Nie ma w tym nic tragicznego. Ludzie zmieniają się, bo takie są reguły gry. Przyjaźń wymaga wzajemnego wsparcia i akceptacji w procesie rozwoju duchowego. Jeśli jedna osoba nie wspiera drugiej w jej dążeniach do wyższych wibracji lub nie akceptuje zmian, może to prowadzić do konfliktów i ostatecznego rozstania. Ktoś się żeni, ktoś rozwodzi, ktoś pakuje plecak i wyjeżdża do Kolumbii. Ale te zmiany nie są przypadkowe i zdarzają się dla rozwoju właśnie, albo twojego, albo twoich przyjaciół.
Każda przyjaźń niesie ze sobą pewne lekcje duchowe. Jeśli przestaje działać, to znak, że czas zmienić kierunek, a nie uparcie iść pod wiatr, gdy cię już to nie bawi. Skończyła się, ale płynące z niej doświadczenia mogą być cenne dla twojego rozwoju osobistego. Przyszedł czas na odkrywanie nowych ścieżek. Stara przyjaźń hamowała twój rozwój, więc rozstanie jest nie tylko naturalne, ale wręcz konieczne. Warto więc zachować w sercu wdzięczność dla byłych przyjaciół, za to, że odegrali swoją ważną rolę w twoim życiu.
Czasami przyjaźń zamienia się we wrogość a wrogość to efekt niskich wibracji, które z uporem maniaka pielęgnują ludzie z sercami na poziomie piwnicy. Co robić? Rozpoznać, zrozumieć i… nie dzwonić więcej. Zrozumienie tego procesu jako części duchowej podróży może pomóc ci zaakceptować zakończenie relacji jako elementu twojego wzrostu i transformacji, bo naprawdę nie masz co płakać nad rozlanym mlekiem.
p.s.
A w sucharowej środzie dziś klasyka! I kto by pomyślał, piosenka, która liczy sobie ponad dwieście lat. Była śpiewana całymi latami przy ogniskach, imieninach, weselach. Napisał ją Józef Korzeniowski do autorskiego dramatu „Karpaccy Górale”, a byli nimi Huculi, kiedyś zamieszkujący dzisiejsze ukraińskie Karpaty. Kim byli? Płynęła w nich krew ukraińska, polska, wołoska i jeszcze wiele innych naleciałości. W góry zbiegali ci, którzy byli na bakier z prawem albo mieli dość odrabiania pańszczyzny i tam stworzyli odrębną grupę etniczną. Korzeniowski zatytułował tę pieśń „Czerwony płaszcz”, bo Huculi nosili skórzane, brązowe pasy i czerwone kurtki, ale nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co pas zrobił się czerwony. I tak już zostało! CZERWONY PAS