JEŚLI NIE WIADOMO, O CO CHODZI…

Czy tak od dziś ma wyglądać strona blogu „Nie daj się umrzeć”? Chodzi o grafikę. Czy na tej stronie musi już być zawsze tak czarno i ponuro?!

Czy tak od dziś ma wyglądać strona blogu „Nie daj się umrzeć”? Chodzi o grafikę. Okazuje się, że tworząc ilustracje do naszych postów, naruszałem prawa autorskie. Nie ma do mnie najmniejszych pretensji ani żądań żaden autor zdjęć, tylko pewna Korpo (której nazwy jeszcze nie podaję, bo negocjacje trwają), która podobno ma prawa do kilku wykorzystanych przeze mnie fotografii. Chodziło o wmontowanie znanych postaci do moich kolaży, albo tła, czy jakiegoś drobnego elementu, który jest na chronionych zdjęciach. Finansowe żądania są astronomiczne jak dla mnie i nie mogę ich zaakceptować, nawet gdybym chciał, ale muszę je respektować, bo nieznajomość prawa… Sami rozumiecie.

Przyznaję, że robiłem to świadomie, co najgorsze. Starałem się jednak zawsze umieszczać nazwisko, podpis czy logo autora, jeśli takie coś znalazłem na fotografii. Ogromna większość jednak była anonimowa, więc z czystym sumieniem używałem je do moich kolaży. To znana od lat technika artystyczna polegająca na formowaniu kompozycji z różnych materiałów i tworzyw. W wirtualnym świecie są to wirtualne materiały i tworzywa, to chyba oczywiste. Dlatego bez skrupułów używałem fotografii znanych polityków i postaci, aby tworzyć adekwatną graficzną ilustrację. Jak twierdzą moi oblatani w Internetach przyjaciele, to zabolało grupę trzymającą władzę, bo obraz skuteczniej trafia do mniej wyrobionych odbiorców niż tekst.

Nie pochlebiam sobie aż tak i nie uważam, że to restrykcje z ich strony. Moje posty mają śladowy zasięg, który wciąż się zmniejsza. Prawdę mówiąc, posty akceptuje około czterdziestu osób w porywach, zarówno moje jak i Moniki. To ci, którzy naciskają serduszko pod postem. Naciśnięcie serduszka nie jest wielkim wysiłkiem, więc ci, którzy tego nie robią, nie podzielają naszych poglądów. Proste jak barszcz. Czy warto więc pisać dla tej czterdziestki? To problem do zastanowienia, bo są nimi ci, którzy myślą tak jak my, czują jak my, podzielają nasze wartości i doskonale wiedzą jak funkcjonuje „rzeczywistość”. Są już na wysokim poziomie rozwoju duchowego więc czy nasze posty są im do czegoś potrzebne? A więc co? Kończymy?

A może chodzi o naturę, gdy kusi las, łąki, rzeki, góry i doliny, nie mówiąc o ogródeczkach i jest za mało czasu na grzebanie się w Internecie? Może więc przerwa na lato i powrót jesienią? A może zamiast codziennych postów codzienna rolka, minutowy filmik, który nie wymaga zbyt dużego wysiłku intelektualnego? Z tym też jest problem, bo moje pierwsze rolki oglądało na FB tysiące osób. Rekord – 599 tys. A teraz? Niecały tysiąc. Może więc coś jest w tym ścinaniu zasięgów? A  może po prostu moje poglądy na rzeczywistość nie są ogólnie akceptowalne? O dłuższych filmikach na You Tube nie wspominam, bo zawsze miały niskie zasięgi. Może więc dać sobie na luz i skupić się na hipnoterapii i medytacji w ogródeczku?

To są niezwykle ważne kwestie i muszę sobie zdawać sprawę, że nic nie może przecież wiecznie trwać, co zesłał los, trzeba będzie kiedyś stracić. Problem w słowie kiedy? Poczekam na Wasze rady ze spokojem, a Korpo nie ulegnę tak łatwo. Dziękuję serdecznie Ani za chęć wsparcia finansowego, ale to nie będzie potrzebne. Korpo też musi brać pod uwagę, że ten blog nie jest prowadzony dla pieniędzy, nigdy nie przyjąłem propozycji umieszczania reklam, więc jeśli się uprą, będą musieli wyegzekwować swoje żądania przez sąd. A to akurat może wiecznie trwać i trwać. Zanim, po przeczytaniu Waszych sugestii, podejmę ostateczne decyzje, zamiast grafiki będę umieszczał zdjęcia kwiatów, bo bez grafiki będzie jakoś tak… pusto. To będą MOJE kwiaty, z MOJEGO ogródeczka sfotografowane przeze MNIE MOIM aparatem. I już żadne Korpo nie będzie mogło mnie… Tak sobie to przejściowo wykombinowałem, żeby tu nie było tak czarno i ponuro!

Subscribe
Powiadom o
guest

54 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments