JAK ZOSTAŁEM MIKOŁAJEM, WILKIEM I AUTOREM BAJEK DLA DUŻYCH I MAŁYCH

To była najwdzięczniejsza widownia, jaką kiedykolwiek miałem! - SAP

Znacie Laurę Łącz? Wspaniała koleżanka, aktorka teatralna i filmowa oraz… pisarka. To ważne, bo Laura tworzyła dla dzieci i pracowała dla nich przez wiele lat. Poznaliśmy się w kabarecie i to właśnie ona namówiła mnie, żebym coś napisał dla najmłodszych. Napisałem więc „coś” — spodobało się, a zamówień pojawiało się coraz więcej. Pisałem więc śmieszne widowiska z piosenkami i, jak się pewnie domyślacie, w końcu namówiono mnie, żebym sam w nich zagrał.

I to była najwdzięczniejsza widownia, jaką kiedykolwiek miałem. Dzieci są tak ufne i wrażliwe, a ich wyobraźnia nie zna granic. Wcale nie trzeba zakładać kostiumu wilka — wystarczy go dobrze zagrać, a dzieci widzą na scenie prawdziwego wilka, bez najmniejszych wątpliwości! Uwielbiałem tę pracę! Kiedyś, grałem Mikołaja, a matki prześcigały się, żeby posadzić swojego malucha na moich kolanach i pstryknąć fotkę. Jedna z nich zerwała mi brodę — sztuczną, oczywiście — i wtedy maluch, który właśnie lądował na moich kolanach, popatrzył na mnie groźnie i krzyknął: „Ty nie jesteś prawdziwym Mikołajem, masz przyklejoną brodę!”

Pochyliłem się i szepnąłem mu do ucha: „Cicho… Musiałem zgolić prawdziwą, żeby mnie nie zgarnęli na granicy. Ale nikomu nie mów!” Mały uśmiechnął się, przytulił mnie i był już pewien, że siedzi na kolanach prawdziwego świętego Mikołaja. Zaznaczam, że opowiadam o czasach tuż po stanie wojennym — wtedy nawet dzieci wiedziały, co jest grane!

Praca z dziećmi dawała mi ogromną radość. Śpiewałem im piosenki, które sam pisałem, a one bawiły się przy nich znakomicie. Ale na widowni siedzieli też dorośli… I wtedy wpadłem na pomysł: a może i im sprawić odrobinę frajdy? Tak zaczęły powstawać piosenki z dwiema warstwami — jedną dla dzieci, drugą dla dorosłych. I to naprawdę się sprawdziło! Zebrało się ich tyle, że gdy już miałem swoje studio, nagrałem je razem z koleżankami i kolegami: piosenkarkami, aktorami i… dziećmi.

I teraz zamierzam je upubliczniać w każdą środę — może się jeszcze przydadzą współczesnym babciom i dziadkom? Ten nowy cykl rozpoczynam od pewnego rodzaju… uwertury. Tak właśnie powstała pierwsza piosenka wprowadzająca w klimat wesołych i mrocznych bajek, które przygotowałem zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Posłuchacie różnych utworów — zarówno tych z początków mojej twórczości, bez żadnych podtekstów, pełnych dziecięcej radości, jak i tych późniejszych, gdzie ukryte jest drugie dno. Odróżnicie je bez trudu, zapewniam! Sami się przekonacie, jeśli tylko dacie im szansę. BAJECZKI DLA MOJEJ CÓRECZKI

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments