JAK TELEWIZJA I INTERNET MANIPULUJĄ NASZYMI EMOCJAMI POPRZEZ DEZINFORMACJĘ.

Kiedy tata się z wami bawi? Kiedy się popsuje telewizor.

Powolutku, acz konsekwentnie zamykamy się w domach, a rzeczywistość poza naszymi czterema ścianami staje się coraz bardziej odległa. Sąsiedzi już się nie odwiedzają, krewni przyjeżdżają coraz rzadziej, więc obraz świata czerpiemy z mediów. To media kształtują nasze opinie i postawy społeczne, mają przecież do nas nieograniczony dostęp. Konkretnie telewizja, bo dla około 70% Polaków tradycyjna telewizja jest głównym źródłem informacji. To są najczęściej programy informacyjne z trzech największych stacji telewizyjnych.

Owszem rola Internetu rośnie, ale to jednak tylko 41%, w tym są platformy streamingowe takie jak Netflix czy HBO. À propos polecam serial na „Netflixie” pod tytułem „Rezydent”. Bez osłonek odkrywa świństwa i oszustwa, jakie stosowane są w przodującym amerykańskim szpitalu. Jeśli tam traktuje się pacjenta jako… dostawcę portfela, to co musi się dziać w naszych przychodniach i szpitalach? Niestety nasz serial o szpitalu w Leśnej Górze to zwykły propagandowy bzdet w porównaniu z „Rezydentem”.

O papierowych gazetach nie warto wspominać, bo to trend spadkowy na rzecz mediów elektronicznych, na rynku pozostają zatem telewizja i Internet. Tyle że dostajemy ten sam pasztet, tylko w różnym opakowaniu, bo jest pełen propagandy i fake newsów. Wiele osób dzieli się treściami, nie sprawdzając ich źródła, a wszędzie czuwa Wielki Brat, stosując cenzurę, jakiej nawet komuna nie pamięta. Chodzi przecież o wywołanie określonych reakcji społecznych, takich jak strach czy niechęć do określonych grup, chociażby uchodźców czy antyszczepionkowców.

Badania pokazują, niestety, że fake newsy są często bardziej atrakcyjne dla odbiorców niż rzetelne informacje!  Emocjonalne i uproszczone komunikaty są łatwiejsze do zapamiętania i chętniej udostępniane. Są atrakcyjniejsze dla ludzi szukających jasnych odpowiedzi w skomplikowanych sytuacjach. W ten sposób wciąż utrwala się ukochany przez polityków podział na „my” i „oni”. Jedna grupa, świadomych obserwatorów, stara się weryfikować fakty, sięgając do różnych źródeł, a druga grupa, baranów – nazwijmy ich jednoznacznie, nie ma wystarczającej wiedzy lub umiejętności do oceny wiarygodności źródeł informacji, więc połyka wszystko jak leci.

Dlatego przy odbiorze informacji tak ważna jest świadomość odbiorcy, z którą walczy się do upadłego, bo cenniejszy jest ten nieświadomy, który akceptuje wszystko, co mu podsuną. Dbajmy zatem o rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia, aby rosła ilość świadomych  obserwatorów a malała ilość nieświadomych baranów.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments