JAK ALKOHOL KSZTAŁTOWAŁ I NISZCZYŁ MOJE ŻYCIE CZYLI WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS.

Wszystko ma swój czas

Alkohol – temat kontrowersyjny, pełen sprzeczności. Z jednej strony, trucizna, która niszczy zdrowie, z drugiej – środek, który pozwala na chwilę relaksu, odskocznię od codzienności. Jak zatem podejść do tego zagadnienia, szczególnie gdy jestem hipnoterapeutą, a moja misja to pomoc ludziom w radzeniu sobie z problemami bez uciekania się do tej substancji? Kiedy byłem czynnym artystą, alkohol był częścią mojego świata. Był jak towarzysz w trasach po Polsce i świecie, bo inspirował, rozluźniał i odważnie przesuwał granice twórczości. Był nam potrzebny jak tlen!

Pamiętam, jak pewnego wieczoru, po udanym występie, wyszliśmy na ulicę z Tadkiem Chyłą i Romkiem Kłosowskim, o ile pamiętam, w poszukiwaniu jakiegoś monopolowego sklepu. Było już późno, ale akurat nadchodził tubylec w stanie wskazującym, więc zapytaliśmy, czy wie, gdzie jest taki sklep. Jego twarz spięła się nagle, w oczach pojawiły się łzy zrozumienia i zaczął prawie krzyczeć: Tu za rogiem, pierwsza w lewo i po schodkach, tylko błagam, błagam panowie, pospieszcie się! Bo za chwilę zamykają!!!

Nikt nie umiał wtedy żyć bez alkoholu, ale wszystko ma swój czas. Dla mnie też nadszedł moment, kiedy postanowiłem pożegnać się z alkoholem, bo sami wiecie, jaki był finał mojego hulaszczego trybu życia. Miałem około sześćdziesiątki, gdy zacząłem rozumieć, na czym polega życie i bardziej dbać o swoje zdrowie. Doszło do mnie, że aby w pełni wykorzystać swój potencjał, muszę zrezygnować z tego, co mi szkodzi. Teraz czasem pozwalam sobie na lampkę czerwonego wina czy szklaneczkę whisky – ale wyłącznie dla zdrowotności.

Jako hipnoterapeuta, często spotykam się z ludźmi, którzy szukają ucieczki od rzeczywistości. Alkohol bywa ich sposobem na radzenie sobie z lękami, stresami i problemami. Przypominam wtedy, że istnieją inne, zdrowsze metody, które mogą pomóc w zmniejszeniu objawów depresji i lęków. I o tych metodach opowiadam przecież w swoich felietonach. To jest esencja mojej pracy – pokazanie ludziom, że mają w sobie siłę do zmiany, że mogą sami wyjść z problemów, bez uciekania się do szkodliwych i uzależniających substancji. No tak, tylko że czytają to ci, którzy doskonale o tym wiedzą.

Wracając do alkoholu – młodość rządzi się swoimi prawami. To czas zdobywania doświadczeń, próbowania nowych rzeczy, przesuwania granic. Wtedy zabawa i luz mogą być ważniejsze od zdrowia. Ale… wszystko ma swój czas. Nie chcę moralizować ani mówić, że alkohol jest absolutnie niedopuszczalny. Ty też musisz znaleźć swoją własną drogę. W mojej praktyce hipnoterapeutycznej nauczyłem się, że nie ma uniwersalnych porad, każdy przypadek jest inny. Dlatego ważne jest, abyś słuchał/a siebie, swojego ciała i ducha, i podejmował/a decyzje, które są dla ciebie najlepsze w tym momencie życia. Tu i teraz!

p.s.

Gdy nasz ukochany i umiłowany kraj zalała piosenka chodnikowa, napisałem kilka udanych  pastiszy, o czym świadczyła ich obecność na wszystkich bazarach. Ten pastisz wykonywałem także w kabarecie z dużym powodzeniem, a kolega Marek Ławrynowicz zapowiadał tę piosenkę tak:

„Proszę państwa… Teraz będzie tragiczna piosenka o tragicznej miłości. Proszę usunąć z sali dzieci i staruszki. Otóż w mieście dajmy na to Końskowola, mieszkali sobie ona i on. On czytywał „Gościa Niedzielnego” a ona uwielbiała Urbana. On śpiewał godzinki a ona majteczki w kropeczki sialalala. On był prawdziwym Polakiem, a ona piła tylko koszerną. On sypiał w jedwabnej nocnej koszuli a ona tylko w klipsach. On wyszywał makatki, a ona wycinała numery. On oglądał domowe przedszkole a ona porno na wideo. Sami państwo widzą, do czego prowadzi miłość w Końskowoli. Właśnie dlatego On śpiewał tragicznie – taki stary, a taki głupi!” Posłuchajcie zatem: TAKI STARY

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments