Monika Irsmanbet
Kolęda to wyraz, który pierwotnie oznaczał pieśń noworoczną, śpiewaną przez księży podczas odwiedzania swoich parafian. Z łacińskiego Calendae. Przejęta przez katolickich księży stała się coroczną tradycją. Mikołaj Rej pisał: po tym bieży po kolędzie. W każdym kącie dzwonić będzie. Więc wola illuminare, a ty chłopku musisz dare. Ot i kolęda. Wzbudza wiele kontrowersji, a czasem naprawdę niezłe atrakcje.
We Włoszech kapłani udają się tylko do tych domów, do których zostali zaproszeni za pośrednictwem kancelarii. W Polsce niby jest podobnie, ale jednak są miejsca, gdzie „weź się odważ i nie przyjmij”. W Anglii wygląda to podobnie jak we Włoszech. Sama kiedyś, kierowana ciekawością, skorzystałam z oferty, by takiego kapłana nakarmić i napoić, tudzież posłuchać ewangelizacji. Nie znałam człowieka zupełnie, bo i skąd, a chętnych nie było, więc się zgłosiłam. Przyszedł gość oczekiwany, ale skupić się nie mógł na krewetkach, bo oglądał wystrój domu. Pochlebnie go komentując, pytał o koszty (!!!). Bawiliśmy się z mężem świetnie, dochodząc do wniosku, że to wizyta towarzyska jest i ewangelizacji wszakże nie będzie. Jednakowoż doszliśmy pędzikiem do wniosku, że to pierwsza i ostatnia taka wizyta.
Spróbowałam jak egzotycznej potrawy, ale ością mi w gardle stanęła i właściwie długo nie odpuszczała. Trzech liter na drzwiach nie namazałam, bo dom kupiony niedawno i jakoś drzwi pożałowałam, a do tego w wielkiej nieświadomości żyłam co do wybrzmienia owych inicjałów. Przekonana, że to imiona królów wielkich, dostojnych wędrowców co to gwiazdą kierowani szli i szli, trudu nie czując i ubrań nie niszcząc. A tu mi gość z wyjaśnieniem pobieżył i łaciną zabłysnął, że owe litery to od Christus Mansionem Benedicat (Chrystus Mieszkanie Błogosławi). Poczułam, że spłonęłam rumieńcem wstydliwym zaskoczona, że jeszcze taka we mnie moc. W nieświadomości żyłam i moja taca gościnna nagle ostygła.
A jak już przy tacy zimnej jesteśmy, to doprawdy zacnie rozbawił mnie ksiądz w Internetach, który tak oto pouczał swoich poddanych: jeśli chodzi o herbatę, to zwykłą czarną piję, raczej słabszą. Jeśli chodzi o posiłki, to zjem tak w połowie i na końcu, bo nie dam rady w każdym domu zjeść. Proszę uważać, bo ja na diecie jestem, jeśli chodzi o kolacje to najlepsza zimna płyta, bo wtedy sam wybiorę sobie jakieś pojedyncze rzeczy. Pieczywo białe. Ciasta to najlepiej drożdżowe, lekkostrawne. Parafianie słuchali rzecz jasna, bo taka rola parafian. Parafianin znaczy tyle samo co: człowiek bez ogłady, zacofany, ograniczony, tępak i nieuk nieumiejący czytać, bezwzględnie słuchający duchownego przełożonego (przypomina redakcja). Tak więc przemówił najjaśniejszy do tłumu i pomyślałam, że zazdroszczę tym w połowie i na końcu. Chciałabym tam być i z tą zimną tacą zaczekać, tak na podorędziu. Oj sam Bóg by zagrzmiał w niebiesiech, jakbym jegomościa tacą poczęstowała, jak należy. Nie zdążyłby krewetek policzyć. Błogosławieństwo by spłynęło, zanim wyjąłby kropidło z sakiewki.
Tak więc są zwyczaje, których nie godziennam praktykować, bo moja duchowość ulatuje jak krople z nosa. Trzymam się więc z daleka od wizyt duszpasterzy (na Buddę co za tytuły!) i niech im inne owce na Podhalu zabeczą. Nie chcę generalizować, bo są też poczciwiny takie. Ot kolega ze szkoły, co to do seminarium przed bezrobociem zwiał. Zwykł mówić „żniwa idą” i nie miał na myśli uroków polskiej wsi, a kolędowanie grudniowo – styczniowe. Zwykł też kupować wygodne buty, bo jak mówił „cza iść, jechać nie wypada”. W końcu auto zmienione po ostatnich żniwach i ktoś mógłby miesiące policzyć. Skromność, pokora i co łaska przede wszystkim. W trosce o poddanych! Kiedy go pytam, czy to tak po bożemu to mówi, że on swoją biedę już przeżył na misjach w Kenii. Ach no tak. Do dziś te pilne uczennice swoje zdjęcia wysyłają i spać po bożemu w łóżku nie pozwalają. Mówię, odejdź Paweł jak Ci źle, a on, że tylko śpiewać i mówić umie w życiu! No i te żniwa żal zostawić! Ciężkie jest życie kapłana, bo nawet swoją klerwę musi ukrywać (klerwa – dziewczyna kleryka/księdza) i nie może tak otwarcie. Tylko współczuć, bo kolędować nie przestane, aż kolędę dostanie! Amen.