Monika Irsmanbet
Pozostanę w klimatach Średniowiecza, Katarów, instytucji Kościoła, wielkiej mocy kobiet i okrucieństwie kapłanów, bo chcę dziś przypomnieć piękną postawę młodego hrabiego Raymonda Rogera Trencavela na tle Szymona de Monfort, o którym wspominałam we wtorkowym poście. Cofnijmy się do momentu, gdy Katarzy, zdobywając coraz większą przychylność katolików i templariuszy stają się solą w oku papieskim.
Jest rok 1209 i na przepiękne miasteczko Beziers zostaje wydany wyrok: zabijcie wszystkich, a Bóg rozpozna swoich. W potworny, bestialski, bezwzględny i krwawy sposób wymordowano 20 tysięcy ludzi, a opat doniesie papieżowi: dzieło boskiej zemsty było zachwycające. Krew na ulicach nie stygła a gwałty na dzieciach i kobietach, tortury i bezwzględność były nieprawdopodobne. Wsławił się w nich przede wszystkim wspomniany Szymon de Monfort. Ten zagorzały katolik gwałcił, mordował i torturował z wyjątkową satysfakcją. Jeśli ktoś nie czytał jeszcze książki „Młot na czarownice” – to nie polecam, ale jeśli ktoś lekturę ma za sobą to wie, co oznacza „gruszka”. Siała ból, spustoszenie i niewyobrażalnie rozrywała łona kobiet czy odbyty mężczyzn. Szymon uwielbiał stosować „gruszkę” i podkręcać ją do granic wytrzymałości. Często dokładał do niej gwoździe, by ofiara cierpiała dłużej i okrutniej. Jego bestialstwo wzbudzało podziw papieża i został hojnie nagrodzony ziemiami pomordowanych niewiernych.
Podobny los spotkał Carcassonne. Oblężone miasteczko umierało z braku wody i wtedy młody, 24-letni hrabia Raymond Trancavel schodzi do obozu Szymona de Monfort bez broni i oddaje się w ich ręce, w zamian za uwolnienie ludzi z miasta. Szymon zgadza się, wypuszcza mieszkańców, rabując ich ze wszystkiego i puszczając w samej bieliźnie. Ludzie płakali patrząc, jak Szymon zabiera ze sobą Raymonda do lochów na tortury. Znęcał się i pastwił nad nim ze szczególną bezwzględnością. Po czterech długich miesiącach morduje go w sposób do dziś niewyjaśniony. Został za ten czyn hojnie nagrodzony po raz kolejny.
To właśnie w tym czasie dominikanin Guzman opracowuje tzw. podręcznik inkwizycji, z którego później ochoczo korzysta gestapo. Sposoby na torturowanie były tak przebiegle i wymyślne, że trudno to wszystko opisać, a książek na ten temat nie da się po prostu czytać. Narzędzia tortur sprawiały niekończące się cierpienia, nie zadając ostatecznego, wyzwalającego ciosu i śmierci. Zadziwiające jest to, że na miejscu krwawych rzezi, na chwałę Boga budowano katolickie świątynie. Potężna energia bólu, cierpienia i ofiary na pewno była ogromną pożywką dla Bogów. Tak jest do dziś. Kiedy tymi ofiarami są dzieci i kobiety, szczególnie kobiety, zasilanie jest niewyobrażalnie mocne. Warto nad tym się zatrzymać i chwilę zadumać, komu i po co oddajemy swoją moc.
Do dziś nie potrafię zrozumieć, jak człowiek może zgotować drugiemu takie bestialstwa. A jeszcze gdy robi to ktoś, kto na co dzień bredzi o miłości, wybaczeniu i współodczuwaniu? To jest pozazmysłowe, nieprzeniknione i niewytłumaczalne. Do dziś ta instytucja nie pochyliła głowy w akcie skruchy, a zbrodnie na kobietach i dzieciach wciąż obiegają świat. Nienawiść, pycha, ego i wojna jest ich znakiem szczególnym. Nie mam w sobie zrozumienia i nie próbuję go dla nich szukać. Dla mnie to zbrodnicza mafia.
Monika Irsmanbet