Niezwykle cenię sobie komentarze Mathildy, dalekie od sztampy, ale nie aż tak dalekie od rzeczywistości. Ot, chociażby ten: Chciałoby się powiedzieć, że do zaorania jest wszystko, wszystkie nasze cywilizacyjno- systemowe ”osiągnięcia”. Tylko pługu i bron jeszcze do tego nie wymyślono, chociaż konisko w postaci Klausa Schwaba już czeka. Wejdźmy dziś zatem na kolejne pole do zaorania jakim jest współczesna medycyna, bo do zaorania jeden krok, trzeba go zrobić jak najprędzej! Jeśli ktoś nie zgadza się na zaoranie, to znaczy, że nie miał kontaktu z tym gigantycznym medycznym biznesem jakże dalekim od założeń Hipokratesa: Lekarz zobowiązuje się świadczyć pomoc bez konieczności zapłaty i pisemnej umowy, zaś swą wiedzą i umiejętnościami będzie starał się pomagać, nigdy szkodzić pacjentom – tak podobno brzmi autentyczny fragment przysięgi Hipokratesa.
Plandemia jaskrawiej odsłoniła fałsz i zakłamanie w stosunku do tych zasad i nawet teraz, gdy minęła panika, gdy emocje już opadły jak po wielkiej bitwie kurz, gdy nie można mocą żadną wykrzyczanych cofnąć słów, a na światło dzienne wychodzą ukrywane fakty, „służba zdrowia” wciąż jedzie po szynach ułożonych przez Klausa Schwaba właśnie. To jeszcze nic! Wciąż trwają rozliczenia tych wspaniałych lekarzy, którzy leczyli chorych na świrusa zgodnie z etyką lekarską, a nie szwabskimi zaleceniami. Za to, że nie uśmiercali swoich pacjentów, odbiera się tym lekarzom prawo wykonywania zawodu! Wciąż trwają śledztwa i zbieranie kwitów, bo nie skazywali swoich pacjentów na izolację, utratę zdrowia, a nawet śmierć!
19 grudnia w Krakowie będzie sądzony dr Zbigniew Martyka, który w okresie plandemii ośmielił się publikować treści „niezgodne z aktualną wiedzą medyczną”. Teraz już wiemy, że to dr Martyka był w zgodzie z wiedzą medyczną, a nie pachołkowie Schwaba: Szumowski z Niedzielskim. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, poczekajmy na wyrok. Oby nie skończyło się tak jak z dr Sienkiewicz z Białegostoku, której Okręgowy Sąd Lekarski wymierzył karę roku pozbawienia prawa wykonywania zawodu. Za co? Za to, że jako lekarz pediatra wystąpiła otwarcie przeciwko szczepieniom na świrusa wykonywanym dzieciom i młodzieży w ramach narodowego programu szczepień! A czy wiecie, jakiej kary żądał Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej dla prof. dr hab. Jana Talara? Trzy lata pozbawienia prawa wykonywania zawodu! Profesor bowiem ośmielił się wypowiedzieć inaczej na temat śmierci mózgowej, niż nakazuje obowiązująca procedura.
Profesor Talar udowodnił naukowo, że współczesna medycyna myli się, gdy twierdzi, że człowiek żyjący nie jest już żyjący i można go pokroić na narządy do wymiany, póki jest ciepły i dopóki krew krąży w jego żyłach. Profesor wybudził mnóstwo ludzi uznanych za martwych „mózgowo” i za to właśnie chciano mu odebrać prawo wykonywania zawodu na trzy lata. Na szczęście przypadek profesora zakończył się TYLKO naganą, ale podobnych przypadków jest coraz więcej. Wspaniali lekarze, którzy zasługują na szacunek i nagrody za uratowanie tysięcy pacjentów, którym system nie dawał żadnych szans, sądzeni są przez nieuków i szubrawców medycznych pilnujących wyłącznie stosowania procedur!
Stosowanie procedur medycznych zostało obwarowane prawnie i większość medyków, nawet tych przekonanych o nieskuteczności leczenia, nie zastosuje skutecznej, poza proceduralnej metody. Niezwykle rzadko znajduje się lekarz, który ma odwagę, aby ją zastosować, ponieważ grożą mu za to poważne konsekwencje prawne. Ale za działanie zgodne z procedurą, chociaż nieskuteczne – żadnych konsekwencji nie będzie! Jeśli pacjent zmarł zgodnie z procedurą – wszystko jest w najlepszym porządeczku. Taki lekarz może liczyć na wziątki od koncernów farmaceutycznych, jeśli tylko będzie wypisywał recepty na „właściwe” medykamenty. Im więcej wypisze – tym większa będzie gratyfikacja. I co w tej sytuacji można powiedzieć? Zaorać!