Bardzo łatwo manipulować ludźmi i wmawiać im niestworzone rzeczy. Spójrzmy prawdzie w oczy. Żyjemy w epoce, gdzie czarne bez problemu zamienia się w białe, a wszystko to pod pozorem naukowego dowodu! Nie zrozumcie mnie źle – nauka jest wspaniała, jednakże sponsorowana nauka… Rozumiemy się? I nie chodzi tu tylko o abstrakcyjne koncepcje, ale o naszą codzienność, o to, co jemy, w co wierzymy, kogo wybieramy. A ogromna większość łapie się na te naukowe brednie jak sroka na błyszczące szkiełko. Łapią się, bo nie chce im się sprawdzać, sięgać do źródeł, analizować i doświadczać mentalnie.
Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli, bo ludziom nie chce się myśleć. Dlatego panicznie szukają autorytetów, na próżno jednak. Jeszcze niedawno z nadzieją zerkałem w stronę naukowców, duchownych czy polityków, ale dziś autorytetów tam nie ma. W nauce nie ma ich na pewno, bo co drugi doktorat jest sponsorowany przez jakąś korporację. W kościele broń panie Boże, w polityce… Nie chce mi się komentować bieżącej polityki, bo to ani śmieszne, ani tragiczne. To jedynie żenada, która ludu już nie żenuje. Coraz wyższa frekwencja wyborcza o czyś świadczy, nieprawdaż?
Czy aby nie o tym, że ludzie łakną zmian? Tylko pytanie, czy na lepsze, czy na inne, bo już nie mogą patrzeć na to samo, choćby to „samo” było nieco lepsze niż „inne”. Stare się opatrzyło, czas na nowe. Gdzie więc szukać prawdy? Prawdziwej mądrości? W sobie! Pozwólcie, że przypomnę – najdłuższą podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Tym krokiem jest spojrzenie w głąb siebie. Tak jak lekarstwa na wszystkie choroby są już w nas, tak samo mamy możliwość odróżniania mądrości od głupoty.
Problem w tym, że sięgnięcie do tych najgłębszych warstw duszy, gdzie są ukryte odpowiedzi na wszystkie pytania, to wyzwanie, którego mało kto chce podjąć. Łatwiej jest uwierzyć w to, co mówią inni. Łatwiej jest podążać za tłumem, niż samemu poszukiwać prawdy. Jesteśmy zapracowani, zabiegani za kasą, rozrywką, odpoczynkiem. Kto ma czas na analizowanie, sprawdzanie źródeł i mentalne doświadczenia? W końcu lepiej być sroką z błyszczącym szkiełkiem w dziobie niż filozofem, który nie jest w stanie zapłacić rachunku za prąd.
Równowaga. Potrzebna jest równowaga pomiędzy materią a duchem. Dlatego warto spojrzeć w głąb siebie, przynajmniej od czasu do czasu. Tam, w tych najgłębszych zakamarkach duszy, czekają odpowiedzi. Może droga do nich jest daleka, ale na pewno masz bliżej niż do Księżyca. W końcu, jak mówi stare przysłowie, podróż jest celem sama w sobie. I kto wie, może zamiast błyszczącego szkiełka, znajdziesz tam prawdziwy diament.