Dostaję sporo maili, których wspólnym mianownikiem jest brak wiary w samouzdrawianie. Nie inaczej jest z długim mailem od Mariana. Mimo to wyczuwam gdzieś na dnie jego duszy drzemiącą nadzieję, że coś takiego jednak jest możliwe. Intuicja podpowiada mu, że da się to zrobić – ale jemu akurat nie wychodzi. I oczekuje ode mnie, żebym mu powiedział, dlaczego. No właśnie – dlaczego?
Takich maili mam naprawdę sporo. I co teraz? Mam każdemu od nowa pisać to, co już dawno wyłożyłem w książkach i postach? Że wizualizując i myśląc pozytywnie, tworzymy nową rzeczywistość? Że kluczowe w tym procesie są emocje? Im silniejsza emocja z „przyszłości”, tym bardziej zmienia ona teraźniejszość! Emocja z tej wersji Ciebie, gdy już jesteś zdrowy i szczęśliwy. Można to poczuć nawet wtedy, gdy w lędźwiach łupie, a żołądek podchodzi do gardła! Ale jeśli naprawdę nie jesteś w stanie tego poczuć… to, cóż — dupa blada.
A nie czujesz tego, bo wciąż tkwisz w „energii strachu” — że czegoś ci brak: zdrowia, pieniędzy, miłości. Są ludzie, którzy potrafią jednym tchem wymienić setki rzeczy, których nie mają. I przez to cały czas żyją w stresie. A gdzie homeostaza, czyli równowaga? Nie mogą jej poczuć, bo tkwią w nieustającej fazie ucieczki lub walki. Dlatego po raz kolejny zachęcam wszystkich, którym podświadomość szepcze coś o samouzdrawianiu, aby sięgnęli po odmienny stan świadomości. Bo właśnie tam dzieją się cuda. A najprościej ten stan osiągnąć przez medytację.
Usiądź więc swobodnie, z wyprostowanym kręgosłupem. Zamknij oczy. Wycisz się. I wyobraź sobie, jak chcesz być zdrowy. Jak pięknie będzie wyglądać twoja noga, serce, wątroba — czy cokolwiek, co akurat dokucza. Wyobraź sobie swoje idealne życie jako tej doskonałej, zdrowej wersji siebie. Jak będziesz siedział, chodził, jadł, jeździł, gdy już nic ci nie dolega. Jak się poczujesz jako całkowicie zdrowy człowiek!
Im bardziej szczegółowo zwizualizujesz siebie na kwantowej ścieżce zdrowia, tym szybciej proces się zacznie. Bo ta ścieżka już gdzieś istnieje — w którymś z wymiarów Wieloświata. A każda medytacja tego typu ściąga ją coraz bliżej do naszego wymiaru 3D. Dlatego powtarzaj ją codziennie, a najlepiej kilka razy dziennie, aż kwantowa ścieżka zdrowia zmaterializuje się w Twoją własną drogę, po której zaczniesz naprawdę wędrować. To trochę potrwa — ale zapamiętaj raz na zawsze: samouzdrawianie to maraton, nie sprint.