Każdy, kto ma dostęp do Internetu może teraz dotrzeć do informacji, których nie usłyszy w polskich „wolnych” mediach. Znajomość języków obcych nie jest już barierą, bo większość przeglądarek tłumaczy teksty za jednym kliknięciem. Nie jest idealnym literackim tłumaczeniem, ale do zrozumienia problemu wystarczy. Jeśli więc nie siedzimy wyłącznie na Pudelkach, Plotkach czy pornolach możemy sobie ułożyć w miarę obiektywny obraz rzeczywistości. Gdy tylko zaczniemy to robić, zarzucani jesteśmy potem masą artykułów i filmików, tak przynajmniej jest w moim przypadku.
Problem jest w tym, że doba ma tylko 24 godziny a większość tych filmików to długaśne, kilkugodzinne kobyły. Pełno w nich dłużyzn, nieistotnych informacji, technicznych niedoróbek. Proszę mi wierzyć, gdyby z tego materiału wyciągnąć 15-minutową esencję i zmontować przyzwoicie, mielibyśmy same smakowite cukiereczki, a nie tasiemcowe dłużyzny. Niejednokrotnie miałem na to ochotę, ale przecież nie mogę tego zrobić, nawet wtedy gdy autor na to pozwala. Jerzy Zięba na przykład daje taką możliwość, ale cóż z tego, jak nie zezwala na to ani Felicjan, ani You Tube?
Z Felicjanem przestałem się kopać, robi to za mnie Robert, zacny człowiek, który z nieograniczoną cierpliwością publikuje reklamy moich książek. W zasadzie święty człowiek! Święty, bo Felicjan wciąż mu odrzuca projekty, on się wykłóca, pisze do nich, odwołuje, wydzwania i przez jakiś czas reklama „żyje”. To jest ważne, bo jeśli czytelnik nie ma żadnej informacji o książce i nie wie, że coś takiego istnieje, nigdy nie nabędzie jej drogą kupna. Moje posty nie wystarczą, bo są haniebnie ścinane i nie są wyświetlane w wyszukiwarkach Googla. A płatne reklamy jakoś jeszcze przełykają, więc robimy to.
W komentarzu pod jedną z takich reklam wypowiedziała się Pani Beata Stachowiec. Chodzi o książkę „Nie daj się umrzeć, czyli popierdywanie metafizyką”. Są w jej komentarzu prawdziwe, nieudawane emocje, dowcip i szczerość, dlatego zamieszczam go w całości i bez poprawek:
„Jestem wstrząśnięta jak drink w barmańskim szejkerze! 🥰 Przeczytałam wszystkie książki, panie S. ale ostatnia, żółta, puszczająca metafizyczne bąki, doprowadziła mnie do duchowej ekstazy! Czytałam i z podziwu nie wychodziłam. 😳 Sposób, w jaki Pan opisuje naszą energetyczną część życia, językiem fachowym sprawnie wymieszanym z potoczną mową powoduje, że nie tylko się chłonie wiedzę, ale też uśmiecha pod nosem nie raz… Opis czakr, to jakby powiedziała moja prababcia – PRAWDZIWY MAJSZTYK” 🤷♀️ Tym, którzy zastanawiają się, czy czerwoną, pomarańczową czy żółtą książkę nabyć drogą zakupu powiem tak – WARTO MIEĆ CAŁĄ TRYLOGIĘ, bo każda wnosi coś innego. Czekam na następną książkę z niecierpliwością 🧐”
Jak z tego widać Pani Beata nie wie, że prawie od roku jest w sprzedaży zielona książka „Miłość rządzi”. Prawdopodobnie nie jest czytelniczką tej strony, więc poproszę tych, którzy znają panią Beatę o poinformowane, że w podzięce za tak emocjonalną recenzję postanowiłem wysłać jej tę brakującą do „trylogii” książkę, z równie piękną dedykacją. Poproszę zatem o podanie adresu, na priv, rzecz jasna, bo przecież wciąż obowiązuje RODO, SRODO i ZIOBRO.