Czy już zauważyliście, że czas zaczął przyspieszać i coraz krótsze są dni, miesiące i lata? Młodzi ludzie nie odczuwają upływu czasu a dzieci szczególnie. Moje doświadczenia z przepływem czasu z dzieciństwa są nieco inne, bo byłem wtedy zbyt przytłoczony obowiązkami, aby myśleć o zegarku (zegarka zresztą nie było w domu). Może w niedzielę, po obowiązkowej mszy, miałem trochę wolnego, ale wtedy wymyślaliśmy z kumplami przeróżne zabawy, mając do dyspozycji kije i sznurki, bo żaden z nas nie miał nawet piłki.
Współczesne dzieci nie muszą niczego wymyślać, bo Sieć podsuwa im niezliczoną ilość propozycji, więc większość czasu spędzają z głową między kolanami, na których leży laptop lub komórka. Świat już zauważył ten deformujący proces, a niektórzy próbują jakoś mu się przeciwstawić. W USA już kilkadziesiąt stanów oskarżyło amerykański międzynarodowy konglomerat technologiczny o celowe uzależnianie dzieci od mediów społecznościowych, bo chyba już nikt nie wątpi, że te działania są celowe. W wyniku permanentnej obecności w Sieci młodzi ludzie popadają w stany lękowe, bezsenność, depresje itd.
Facebook, Instagram czy WhatsApp uzależniają dzieci, kusząc najnowszymi technologiami, aby je zaangażować i usidlić. ONI tak projektują swoje platformy, aby manipulować młodych ludzi i korzystać z ich kipiących emocji. To przekłada się potem na zakupy w sieci, a także na wzrost sprzedaży leków psychotropowych i każdych innych. Dla takiego Zuckerberga zysk jest ważniejszy niż bezpieczeństwo i zdrowie dzieciaków, chociaż pan Z. gorąco temu zaprzecza przed sądem. To miło, że dywaguje się o tym w świetle prawa, ale wydaje mi się, że ten proces dla dzieci jest raczej nieodwracalny i może przejść wraz z rozwojem duchowym.
Wcześniej czy później nasze dzieciaki, już jako panie i panowie zorientują się, że życie jest naprawdę krótkie i szkoda je tracić na wirtualne strzelanie do wirtualnych potworów. W pewnym momencie zaczną rozglądać się za tym co jest naprawdę ważne. A co jest naprawdę ważne? Ja już to wiem i tę myśl wielkich nauczycieli duchowych mam zakotwiczoną w moim sercu: To, co śmierć może zabrać, jest nieważne, a tylko to, czego śmierć nie może zabrać, jest ważne!
Odkąd zacząłem żyć według tej definicji, moje życie stało się niezwykle spokojne. Gdy mam jakiś problem (nie tylko irytujący albo tragiczny, ale również radosny, związany z sukcesem) pytam samego siebie: czy będę mógł to zabrać na drugą stronę? Jeśli nie, problem staje się mniej ważny i nie tracę na niego zbyt dużo energii. Np. pieniądze… Owszem, są użyteczne, ale nie mają żadnego znaczenia po śmierci. Władza? Nie zabiorę jej na drugą stronę tak samo jak sławy czy reputacji. Więc co jest ważne? Nie jest tego dużo i każdy czytelnik tej strony doskonale wie, o co chodzi.
p.s.
Dziś historyczno-edukacyjny sucharek dla młodzieży, która już nie pamięta Okresu Wielkich Przemian. Od czasów II wojny światowej stacjonowali w Polsce żołnierze Wielkiego Brata ze Wschodu i taki stan rzeczy miał trwać na wieki wieków amen. Nadeszła jednak pierestrojka i zaczął się dwuletni proces wycofywania wojsk sowieckich. 17 września 1993 roku żołnierze Armii Czerwonej opuścili ostatecznie naszą ojczyznę. Tą piosenką uczciliśmy radosną chwilę wyjścia, przekonani, że już nigdy obcy żołnierze nie będą u nas stacjonować. A jednak trzydzieści lat później pojawili się żołnierze Wielkiego Brata z Zachodu, ale to już temat na całkiem nową piosenkę, którą może napisze jakiś mój dużo młodszy kolega: BALLADKA NA WYJŚCIE