Wczorajszy test nie był wcale taki głupi na jaki wyglądał. Istotne jest to, że od czasu do czasu zadajemy sobie jakieś niekonwencjonalne pytanie i staramy się na nie uczciwie odpowiedzieć. Normalni ludzie zadają sobie takie pytania rzadko albo wcale, a nienormalni, czyli tacy jak my, robią to jak najczęściej, bo to najlepsza i najszybsza droga rozwoju duchowego.
Cieszy mnie to, że nie poszliście na łatwiznę i nie próbowaliście wykręcić się sianem. Nie chcę skupiać się na poszczególnych odpowiedziach, bo prawie każda jest materiałem na terapię. Zauroczył mnie jednak komentarz Margaret: „Naprawdę nie wiem co odpowiedzieć, bo w sumie jestem zadowolona z materialnych rzeczy w swoim życiu. Pracy bym nie rzuciła, bo ją lubię, dom i samochód mam, mogłabym co najwyżej kupić lepszy, ale chyba tego nie potrzebuję…”
To nie jest płytki komentarz i Margaret poważnie zastanowiła się zanim odpowiedziała, zostawiając na boku rzeczy materialne. Nie tylko ona, zresztą! Wielu komentatorów podkreślało duchową stronę swojej egzystencji, ale nie wyciągajmy z tego zbyt pochopnych wniosków. Po pierwsze, jest nas tu garstka i, jak niejednokrotnie podkreślam, nie jesteśmy reprezentatywni jako „prawdziwi Polacy”. Przekonacie się o tym łatwo, gdy zadacie to pytanie swoim niezbyt uduchowionym znajomym. Nie chodzi nam jednak o rozwój duchowy naszych znajomych, ale o nasz własny, a zadawanie sobie podobnych pytań codziennie przyspiesza proces rozwoju znakomicie!
I nie mówcie mi, że nic Wam nie przychodzi do głowy, bo mogę zarzucić Was kolejnymi testami. Ot, chociażby takie niewinne pytanko: co lubisz robić za darmo? To oczywiste, że za pieniądze robimy różne dziwne rzeczy, czasami je nawet bardzo lubimy. Ale co lubimy do tego stopnia, że moglibyśmy robić za darmo? Dla innych, to chyba oczywiste, bo lubić coś i robić dla siebie za darmo to żadna sztuka! W taki m razie trzy rzeczy, które lubisz robić dla innych za darmo. Odpowiedzi proszę!
Jeszcze raz podkreślam, że Wasze odpowiedzi nie są ważne dla mnie, one są ważne dla Was. I zdecydowana większość będzie umiała je zinterpretować, ale obiecuję, że odniosę się do tych, które zawibrują w polu mojego serca. Żeby jednak nie popsuć zabawy pozwolę sobie na swój komentarz dopiero w kolejnym poście, po pierwszym październikowym weekendzie. Mam nadzieję, że będzie udany i przyniesie radość a my z poweekendową radością spotkamy się tutaj w poniedziałek. Do zobaczenia zatem!