Łażenie w marszu miliona serc w zasadzie jest bezcelowe, ale jednocześnie podniecające, bo daje nadzieję na nawiązanie głębszej więzi pomiędzy Polakami. Już wiemy (nie tylko czytelnicy tej strony), że wszyscy jesteśmy duchowymi siostrami i braćmi, więc powinna nas łączyć energia bezwarunkowej miłości, ale czy takie przekonanie mieli wszyscy uczestnicy marszu? Większość z nas zachowuje dystans wobec innych, bo się ich najnormalniej boi, a uczucie miłości zostawia dla rodziny, ewentualnie przyjaciół. Dlaczego dajemy swoje serce wybiórczo, a nie jesteśmy w stanie dedykować je wszystkim?
Czasami spotykamy kogoś i ten ktoś nie wzbudza w nas żadnych emocji. Po jakimś czasie trafiamy na nią czy niego znowu i to spotkanie także kończy się zdawkowym „Co u ciebie, wszystko dobrze?”. Za którymś razem, być może po kilku latach mamy kolejne spotkanie i zaczyna się magia. Czujemy gwałtowną bliskość, wręcz przeciąganie do siebie. Wcześniej tego nie było, a teraz pojawiło się z siłą wodospadu. Może dlatego, że to jedna z naszych bratnich dusz, która ma nas czegoś nauczyć. Nasze wcześniejsze spotkania były nijakie, bo wtedy byliśmy na to niegotowi. Co prawda żadne spotkania nie są przypadkowe, ale te z bratnimi duszami rozwijają się w ważne relacje miłości czy przyjaźni a czasami tylko po to, aby nas głęboko, a nawet bardzo głęboko zranić.
Bez względu na to kim staną się bratnie dusze w naszym życiu, a mogą być partnerem, kochanką czy kochankiem, znajomym lub przyjacielem, zawsze czujemy z nimi mocną więź. Nie musimy na to czekać całymi latami, bo bardzo często taka więź pojawia się zaraz na pierwszym spotkaniu. Jego czy jej energia przyciąga nas od pierwszego wejrzenia i chociaż to jest niewytłumaczalne, mamy wrażenie, że znamy się od dawna. I tak jest w istocie. Znamy się bardzo dobrze z innych wcieleń, nasze dusze były już kiedyś w bliskiej relacji i umówiły się na kolejne spotkanie w tym wcieleniu, aby przerobić coś, czego nie zdążyły przerobić wtedy.
Można powiedzieć, że musimy spotkać swoją bratnią duszę, jedną lub kilka, żeby coś uporządkować w naszym życiu. Jest w zasadzie regułą, że pojawienie się w naszym życiu bratniej duszy zapowiada dużą zmianę lub transformację. Zawdzięczamy im nasz dalszy rozwój, a to przecież jest ten nieustający cel życia każdej inkarnacji na poziomach wszystkich wymiarów. Czasami taka bratnia dusza jest z nami od urodzenia do śmierci, przez całe życie, a czasami pojawia się na krótko, bardzo krótko, ale namiesza w naszym życiu na maksa! Warto jednak wiedzieć, że miesza nie bez powodu! Twoja dusza doskonale to wyczuwa i dlatego wciąż jest w oczekiwaniu, zmienia miejsca, miasta, czasami kraje, aby poznać kogoś, kto jest bratnią duszą.
To niesamowite, że w końcu się odnajdujemy się w tłumie ogromnej liczby ludzi, których spotykamy przez całe życie. Czujemy to magnetyczne przyciąganie do tych kilku osób, które mijamy, reszta się nie liczy. Gdybyśmy tak potrafili odnaleźć bratnią duszę w każdym Polaku, bez względu na przekonania partyjne, wykształcenie i wiedzę, to marsz miliona serc stałby się marszem trzydziestu ośmiu milionów serc. Ale wtedy bylibyśmy już w całkowicie innym wymiarze.
p.s.
„Lepszy w wolności kąsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki” – dawno temu napisał nasz wieszcz, ale gdy obserwuję nasze społeczeństwo, dochodzę do wniosku, że nie miał racji. Tym bardziej, ze ta refleksja pojawiła się gdy oglądałem marsz miliona serc. Stąd rolka WOLNOŚĆ CZY ŻARCIE?