Bóg nas kocha – słyszę to wszędzie: wygłaszane, wyśpiewywane i rymowane, ale czy wyznawcy Boga wierzą w tę jego miłość? Mam na myśli starca z białą brodą na chmurce i tylko jego. Przez całe dzieciństwo bałem się tego Boga, jak cholera! Był przecież wszędzie, wszystko widział i tylko czekał, aby mnie jakoś ukarać. Nic dziwnego, że każdy guz na łepetynie traktowałem jako karę boską. Nawet gdy wpadłem pod samochód (niegroźnie, ale krew lała się obficie) nie przyszło mi do głowy, że po prostu byłem nieuważny. – Pan Bóg cię ukarał – podtrzymywali moje obawy rodzice i ja święcie wierzyłem, że to Bóg wepchnął mnie pod samochód. Za karę rzecz jasna!
Na szczęście pożegnałem się z tym Bogiem dość wcześnie i nieodwołalnie, ale wokół mnie widziałem mniej zdeterminowanych przyjaciół, którzy się na to nie zdobyli. Przykro było patrzeć, gdy źródłem ich ogromnych stresów był Bóg, który ich tak kochał. Jedna z moich znajomych, zgwałcona w parku, długo nie mogła się z tego otrząsnąć, bo gwałciciele zostali uniewinnieni. Adwokaci zastosowali swoje ohydne sztuczki prawne i po wielu rozprawach wyszło na to, że to ona ich zgwałciła. Poszła z tym do księdza, i cóż takiego usłyszała? Że Bóg nas kocha, a ją szczególnie, dlatego tak doświadcza, bo o nią walczy!
Na miłość boską, z kim on tak walczy! W każdym kościele słychać jak to Bóg o nas walczy, ale z kim i o co? Z diabłem, którego sam stworzył? O duszę? Tę duszę, o której nie ma zielonego pojęcia żaden wierny pokornie klęczący na mszy w każdą niedzielę? Wszechmogący i wszystkowiedzący Bóg powinien chyba wiedzieć, że każda walka skazana jest na przegraną. Zapewne mu się obiło o jego boskie uszy coś o zwycięstwie niejakiego Pyrrusa? Życie może być spełnione, mądre, piękne i szczęśliwe jedynie wtedy gdy nie ma wojny, walki, klęsk i zwycięstw! Bóg nas kocha, ale nie wie czegoś tak prostego jak barszcz?
Naprawdę, życie może być spełnione, mądre, piękne i szczęśliwe, ale dopiero wtedy gdy Bóg nie będzie nam życia utrudniał! Jeśli skończy z narzucaniem swoich fiksacji, kaprysów, obsesji i przestanie wciskać się pod naszą kołdrę! Pewnie, że zawsze mamy wybór i jeśli chcemy, wciąż możemy być jego niewolnikami. Do końca życia będziesz zamartwiał(a) się, czy w dniu sądu ostatecznego zbawi cię, czy skaże na wieczne męki piekielne, ale jeśli Ci to odpowiada… Wielu ludziom odpowiada rola przedmiotu, zwykłego przedmiotu ograbionego z samodzielności. Istnieć po to, żeby spełniać czyjeś przykazania, drżeć przed karą i wielbić, wielbić wyśpiewując: Boże, Ojcze nasz, którego chwała przewyższa nasze pojęcie, Ojcze, który za Swą niepojętą Miłość do łudzi, pragniesz jedynie miłości, czci i wdzięczności od człowieka! Mnie to zohydza, ale 95% Polaków – nie! Kościół tak twierdzi.
Odkąd stałem się wolnym Obserwatorem, nie pozwalam, aby ktokolwiek, w tym Bóg, decydował o moim strachu, cierpieniu i radości. Lecę, bo chcę, lecę, bo życie jest złe, czy są pieniądze, czy nie, lecę, bo wolność to zew! Wczoraj poleciałem do mojego ogródeczka, bo pogoda się wylaszczyła wreszcie, więc z radością zapraszam, na słoneczną pogaduchę Dziewczyny lubią brąz! Wczoraj w moim ogródeczku słońce było Bogiem. Bez przesady, tylko przez pół godziny! Wolność, to wolność!
p.s.
O komentarze dotyczące filmiku proszę pod filmikiem na You Tube!