Przed nami wakacje, najlepszy czas, aby pokazać światu swoje ciało, o ile można pokazać bez wstydu. Amerykanie nie mają z tym problemu i odsłaniają swoje zwisy i fałdy bez zażenowania, Polacy, a szczególnie Polki mają jednak z tym problem. Głodują byle jakoś wyglądać na plaży! Gdzie te czasy gdy góral łzy rękawem ocierał i porzucał góry dla chleba! Teraz każdy jest na jakiejś diecie, a w żadnej (prawie) nie ma chleba. Nie pytajcie którą dietę polecam, bo to nie ma żadnego znaczenia. Mogę zapewnić, że wszystkie działają! Jestem ekspertem od diet, przetestowałem ich mnóstwo, więc z pełną odpowiedzialnością podkreślam: wszystkie działają, dopóki je przestrzegamy!
Od Nowego Roku byłem na diecie bezwęglowodanowej a teraz na niskowęglowodanowej. Wyobrażacie sobie? Już pół roku nie jadam chleba, ziemniaków, kasz, mąk, ryżu itd. Największy problem to chleb, bo go uwielbiam! Kiedyś nawet sam piekłem i nie wyobrażałem sobie np. sałatki z pomidorów bez chleba. Wystarczył miesiąc, mniej więcej, kiedy to nauczyłem się jadać wszystko bez chleba i nawet zaczęło mi to smakować! Oczywiście, że nie robię tego po to, żeby pójść w slipkach na plażę. Na plażę nie chadzam od dawna, bo od dawna się nie opalam. Zastąpiłem opalanie terapią słoneczną w zaciszu swojego małego ogródeczka, 15 min na jedną stronę, 15 na drugą… znacie to przecież doskonale.
Niskowęglowodanowy jestem z powodu cukrzycy i taki sposób odżywiania sprawdza mi się znakomicie. Żadnych glikemii czy napadów wilczego głodu i cukier na stałym poziomie. Tak samo jak waga – też na stałym poziomie. Podobno inni chudną na takiej diecie, ale ja jestem wyjątkowy. Tyję nawet od powietrza, więc utrzymanie stałej wagi jest dla mnie ogromnym sukcesem. Wielbiciele chlebka nie mogą się nadziwić, że tak można. Jednak można jeśli potraktujemy przygotowanie jedzonka jako działanie twórcze. Jedliście kiedyś pizzę bez mąki? Zapewne chcecie zapytać, z czego był spód? Z kalafiora! I można?! A co powiecie na spaghetti z cukinii? Nie pytajcie jak to zrobić, bo w Internecie są tysiące stron z przepisami kulinarnymi, wystarczy trochę pogooglować!
Okay, ale co z tym chlebem! Są tacy, którzy naprawdę nie mogą się bez niego obejść. Czy są jakieś zamienniki? – pytają mnie moi patientci zachęcani do diety niskowęglowodanowej lub ketogennej. Jest ich mnóstwo! Przesadziłem. Jest mnóstwo przepisów, które zamiast mąki ze zbóż wykorzystują kasze, ryż czy otręby, ale to nie jest dobry zamiennik w tej diecie. Ale w diecie ketogennej też mamy ich trochę. Na przykład chlebek chmurka z serka i jajek, naleśniki z cieciorkowej mąki, plasterki z przypieczonej cukinii, plastry tofu, chlebek z pestek, ziaren i orzechów połączonych masą jajeczną no i mój ulubiony chlebek upieczony z mąki migdałowej.
Żeby nie było, że jestem taki zasadniczy, podzielę się przepisem na ten chlebek, bo wiem, jak nie znosicie szukania w Internecie: Ubijamy więc 4 białka na sztywno i 4 żółtka na puszystą masę, do tego wbijamy dwa całe jajka (od jakich kur wiadomo) i jeszcze 80 ml dobrej oliwy z oliwek. Mieszamy. W innym naczyniu mieszamy 200 g. drobno zmielonej mąki migdałowej, odrobinkę solimy (kłodawska jakżeby inaczej), dodajemy łyżkę proszku do pieczenia i także mieszamy. A potem jeszcze raz mieszamy to wszystko razem, formujemy chlebki tak, jak lubimy, wstawiamy do piekarnika 190 stopni, pieczemy 40 minut i po wszystkim. Pyszny do kanapek i bez węglowodanów! Co wam szkodzi spróbować w ten weekend? Smacznego!