Przeglądałem wczoraj wieczorem moje stare zapiski, które robiłem od… chyba od dziecka. Gdy mnie coś zaintrygowało, zapisywałem to skrzętnie w moim kajeciku, a w zasadzie w kajecikach, bo było ich kilka. Stare, pożółkłe strony zapisane czytelnym, prawie kaligraficznym pismem, które wraz z upływem czasu zmieniło się zdecydowanie. Niektórych nabazgranych notatek nie jestem już w stanie odczytać.
Tę rozmowę carycy Katarzyny z Nikitą Paninem, jej współpracownikiem, odczytałem z trudem, ale znów zawibrowała we mnie. Może dlatego, że kwiecień plecień wciąż przeplata narodowe klęski z narodową dumą? I jeszcze ta niesłychanie żenująca kampania prezydencka, która podbija narodowy bębenek! Tę rozmowę opublikował kiedyś Waldemar Łysiak. Nikita Panin zapytał cesarzową, dlaczego nienawidzi Polaków:
Dlatego, że jestem kobietą i nienawidzę dziwek, które udają święte. Ja jestem prostytutką, Panin, a to honor, gdy się jest do tego cesarzową. I dlatego jeszcze Panin, że ze zdrajców robili oni zawsze bohaterów, a zdrajcom i renegatom stawiają pomniki. I dlatego jeszcze Panin, że nigdy nie chcieli się z nami zjednoczyć przeciw Rzymowi, a byli naszymi braćmi Słowianami, zdradzili nas Panin. I dlatego Panin kiedyś zginą, unicestwią się sami!…
Czy w tych słowach nie ma czegoś, co wciąż brzmi niepokojąco? Może to echo tej naszej dziwacznej narodowej specjalności – wynoszenia miernot na piedestały? Może to ten specyficzny talent do wybierania sobie przywódców, którzy nie tyle przewodzą, co mylą kierunki? W kajeciku zaraz pod cytatem z carycy miałem dopisane ołówkiem: „Polska – kraj, gdzie kabaret zastąpił parlament, a satyra brzmi jak protokół z komisji śledczej.” Wtedy się z tego śmiałem. Dziś już mniej.
Bo czy Polacy kochają Polaków? Gdyby tak było, nie oddawalibyśmy swojego głosu ludziom, którzy krzyczą najgłośniej. Nie musielibyśmy szukać ojców narodu wśród idiotów, frustratów i postpolitycznych zombie. Może caryca miała rację? Nie unicestwią nas wrogowie, nie zniszczy nas Zachód, Wschód, wirus ani inflacja. Zgubimy się sami, jeśli nie zaczniemy siebie lubić i jak zawsze nie chodzić do urn z nienawiścią, aby wybrać mniejsze zło, czyli jakiegoś kretyna z ustami pełnymi bogoojczyźnianych frazesów w kiepsko skrojonym narodowym garniturze.
p.s.
Po raz kolejny zapraszam do późnych lat osiemdziesiątych kiedy to borykaliśmy się z problemami, teraz może śmiesznymi dla naszych dzieci i wnuków. Cóż oni wiedzą o wsadzie dewizowym, cinkciarzach, Arabach w Victorii, video, Pewexie, benzynie na kartki, kuroniówce, papierze toaletowym, którego nigdy nie było czy braku toalet w centrum Warszawy? Wszystko to macie w tej wiązance i jeszcze mała ciekawostka.
Pewien wybitny aktor dramatyczny (już od dawna nie żyje) lubił zapraszać gości na słynne imprezy w jego domu. Pijało się drogie trunki i tańczyło jazz lub bluesa, a kiedy było coraz bardziej drętwo, gospodarz włączał moją „Wiązankę”, która tak rozkręcała wytworne towarzystwo, że szaleli aż do rana. Sam mi o tym powiedział kiedyś szeptem na korytarzu w Teatrze Polskiego Radia! WIĄZANKA KUCANA