Czy Ty też masz przekonanie, że ludzkość uratuje technologia? Bo ja nie. My sami możemy to zrobić, ratując siebie i korzystając z doświadczeń. Czasami te doświadczenia są trudne, bolesne, nawet wstydliwe, ale czy wstyd musi nas zniewalać? Wstyd to takie mentalne kajdany, które sami sobie zapinamy, bo myślimy, że ktoś gdzieś prowadzi dokładną ewidencję naszych wpadek. A przecież wstyd związany jest z przeszłością. Coś się wydarzyło i nic tego nie zmieni. Jedyne, co warto zrobić, to wyciągnąć wnioski.
Mój bliski nieznajomy informatyk opowiedział mi, jak przez pomyłkę wysłał żonie kwiaty z karteczką „Dziękuję za cudowną noc”! Kwiaty miały trafić do pani coach, z którą pracowali do późna i razem rozwiązali „nierozwiązywalny” problem, ratujący jego firmę. Po przyjściu do domu schował się w łazience w pierwszym odruchu, ale potem pomyślał: „Dobra, trzeba się przyznać i przestać panikować”. I wiecie, co się okazało? Żona zareagowała śmiechem. Bo człowiek, który potrafi się przyznać do błędu, nie tylko rozbraja sytuację, ale także uwalnia się od wstydu.
A technologia? Technologia jest tylko narzędziem. Jak młotek. Może przydać się przy budowie domu albo stłuc nim szybę. Ale my szukamy super młotka, podobno nawet Chińczycy wymyślili taki młotek, który dziesięciokrotnie wzmacnia energię ręki! Ciekawe? Warto być ciekawym. Zawsze byłem ciekawy, ale prawie zawsze wszystko kwestionowałem. Kiedyś robiłem to instynktownie, teraz robię z absolutnym przekonaniem, że to może być fake-news. Dlatego przez wiele lat moim najmocniejszym narzędziem była ironia i sarkazm. Ironia jest jak najbardziej w porządki, ale dużo lepsza, piękniejsza i twórcza jest miłość.
Miłość jest w każdym z nas, wystarczy zajrzeć w głąb siebie. I nie mówię tu o łatwym uczuciu z komedii romantycznych. Miłość to czasem podejmowanie trudnych decyzji: że jednak zapytasz, jak się czuje Twój wredny sąsiad, że przebaczysz komuś, kto Cię zranił, uwierzysz, że możesz zacząć od nowa. W miłości jest siła, której żaden chip nie zastąpi. Ludzkość można uratować tylko przez miłość. Nie bój się miłości! Pomyślcie o tym, co powiedział Seneka: „Nie ten jest odważny, kto się nie boi, ale ten, kto pokonuje strach”.
A gdy złapiesz się na myśli, że technologia zrobi za Ciebie wszystko, wstań, podnieś głowę i zrób coś, czego nie zrobi za Ciebie żaden algorytm – na przykład upiec ciasto. Nie wykręcaj się, że nie masz talentu do pieczenia. Może wyjdzie zakalec, ale przynajmniej będzie to Twój zakalec. Nie warto martwić się o talent. Że nie jesteś tak zdolna/y jak inni? Jeśli jesteś zdolna/y do miłości, to w zupełności wystarczy. Staraj się kochać wszystkich ludzi, bo na poziomie duchowym wszystko jest jednością, a więc wszyscy są Tobą a Ty wszystkimi.
p.s.
Jeśli mówimy o pieśniach biesiadnych odwołujących się do polskiej tradycji szlacheckiej, polskiego romantyzmu oraz do folkloru ukraińskiego to właśnie pieśń „Hej sokoły” stoi na pierwszym miejscu tej listy. Podobno została napisana po polsku a za autora uznaje się Tomasza Padurę, polsko-ukraińskiego poetę, ale źródła tego nie potwierdzają. Kompozytorem jest za to bez wątpienia Maciej Kamieński, twórca oper i wodewilów XIX wieku. Pieśń miała tylko wtedy inny tytuł „Żal”. Dziś już nie ma takiej romantycznej fascynacji Ukrainą i Kozaczyzną, ważnej w dziewiętnastowiecznej polskiej literaturze i muzyce, ale piosenka została. I jeszcze ciekawostka, w klipie wykorzystałem zdjęcia z wyprawy mojego przyjaciela Krzysztofa Czarnoty i jego kompanii na Ukrainę: HEJ SOKOŁY!