Z cyklu: Pokochać siebie (10)
Poszukiwanie aprobaty jest jak pogoń myśliwskiego psa za tropem zająca – wyczerpujące, bez końca, a czasem wręcz bez sensu. Zadziwiające, jak wielu z nas rzuca się w ten wyścig. Dlaczego? Bo to bywa użyteczne! Jeśli inni cię akceptują, możesz nie zmieniać siebie. Trudne decyzje? Odpadają. Ryzyko? Nie istnieje. Zamiast tego kurczowo trzymasz się tej namiastki poczucia wartości, uzależniając się od cudzego „tak” jak od kropli życiodajnego eliksiru. Wzmacniasz swój obraz biednego siebie, podświadomie wybierając litość. I co dalej? Nicnierobienie!
Gdy stajesz się odporny na aprobatę innych, dostajesz bonus – odporność na litość. Nie oczekujesz współczucia, bo wiesz, że poradzisz sobie sam/a. Jednak większość ludzi woli bałamucić świat obrazem wiecznej ofiary. Dlaczego? To wygodne! Gdy coś spartolisz, przerzucasz winę na innych, nazywasz ich dzbanami czy dupkami, bo przecież to oni, nie ty, są odpowiedzialni za twoje problemy. Litość płynie szerokim strumieniem, a ty spijasz ją jak miód – słodką, ale toksyczną nagrodę za własną nijakość.
Opinia innych jest dla ciebie ważna, a jeszcze ważniejszy jest wygląd zewnętrzny. Pindrzysz się wtedy, malujesz, silikonujesz, przeszczepiasz włosy! To neurotyczna korzyść, taka swojego rodzaju nagroda za nienawiść do samej/samego siebie. Łatwiej zmienić ciało niż umysł, a unikanie odpowiedzialności, zmian i ryzyka z tym związanego jest w sercu wszystkich samo destrukcyjnych ludzi. Warto to zmienić, bo nie takie to trudne, jak wmawia ci psychiatra z receptą na kolejne prochy. Dlatego poświęcam tej zmianie wszystkie piątki. Czy nie lepiej poczytać i zastanowić się, zamiast uganiać się za aprobatą innych?
Załóżmy jednak, że zależy ci na aprobacie jak na niczym innym i chciałbyś, aby wszyscy cię kochali. Poszukaj w swoim otoczeniu kogoś, kto cieszy się sympatią wszystkich. Przeanalizuj jego zachowanie. Co jest w nim tak atrakcyjnego, że ludzie lgną do niego jak muchy? Może przyszedł ci do głowy ktoś otwarty, spełniony i niezależny od opinii innych? Pewnie nie ma czasu na szukanie aprobaty i mówi to co to myśli, nie bojąc się konsekwencji. Nie jest kimś, kto chce ranić innych, po prostu nie ma czasu na dyplomację, aby tylko nie urazić czyichś uczuć.
Najlepszy sposób na zdobycie aprobaty? Niezabieganie o nią. Rób swoje i miej przed sobą swój pozytywny obraz – to wystarczy, żeby zdobyć aprobatę innych. Pewnie, że nie zadowolisz wszystkich, i całe szczęście! Będziesz to odbierał/a jako naturalną konsekwencję życia na tej planecie gdzie każdy człowiek jest indywidualistą. W końcu, jeśli wszyscy cię lubią, to być może wcale cię nie znają. A życie pod maską nigdy nie jest prawdziwe.