Ostatni piątek dla zdrowotności zaowocował mailami z mnóstwem pytań na temat choroby, która zbiera teraz coraz większe żniwo. Na te zdecydowanie osobiste odpowiedziałem na priv, ale niektórymi postanowiłem zająć się także tutaj, bo pomimo ogólnie dostępnych informacji, wiedza na temat choroby, która dotknęła prawie każdą rodzinę, jest wciąż żałosna. Nie o to chodzi, żeby zamartwiać się rakiem, ale warto mieć jakieś podstawy na temat nowotworów, bo wiedza jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Najwięcej maili pełnych autentycznego lęku dostaję od tych, którym po praz pierwszy postawiono diagnozę i usłyszeli – ma pan(i) raka. A słyszeliście coś o nadrozpoznawalności?! Nowoczesne, precyzyjne maszyny są teraz w stanie wykryć zmiany w fazie przedklinicznej, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nadpobudliwy lekarz wdroży jednak niepotrzebne, bardzo często agresywne leczenie. Ale nie tylko nadpobudliwość lekarza jest powodem postawienia poważnej diagnozy. Czasami chodzi o zwykłą pazerność, bo konwencjonalne leczenie jest szalenie drogie, więc służba zdrowia otrzymuje duże profity za podjęcie takiego leczenia.
Już oficjalnie mówi się o nadrozpoznawalności w badaniach przesiewowych dotyczących raka piersi czy raka prostaty. W naukowych artykułach poddaje się w wątpliwość badania tomografii stosowanej w kierunku raka płuc, dlatego nigdy nie polegajmy na jednej diagnozie. Obowiązkiem każdego zdiagnozowanego pacjenta jest zweryfikowanie tej diagnozy u innego lekarza, w innej placówce, na innych maszynach. Przed podjęciem agresywnego leczenia warto skonsultować się nie u dwóch, a u trzech onkologów! Gdy się obruszą, zacytujcie im Krasickiego: Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie!
We wszystkich mailach przewija się myśl, że na raka nie ma lekarstwa i że cały świat czeka na wynalezienie takiegoż. To zupełna bzdura, bo na świecie używa się tysiące specyfików, które skutecznie radzą sobie z nowotworami. Najczęściej są to naturalne związki zawarte w roślinach, znane od tysięcy lat, ale farmaceutyczne korporacje walczą z nimi całą swoją potencją. Nic dziwnego, bo naturalne mikstury są tanie i niezwykle konkurencyjne dla kosztownych metod, jakie oferuje Big Pharma. I najważniejsze – nie powodują takich strasznych skutków ubocznych wyniszczających ciało pacjenta.
Problem w tym, że nie każdy specyfik jest odpowiedni dla każdego pacjenta. Od lat powtarzam jak mantrę, że nie jesteśmy zrobieni spod jednej sztancy i to, co jednego zabije, innemu pomoże. A słynna już czerwona nitka zawiązana na małym palcu, o której pisałem w „Opamiętaniu”, mojej pierwszej książce? Potęga własnej podświadomości, jakże często lekceważona przez lekarzy, potrafi nadać znaczenie ratujące życie zwykłym korzeniom mniszka lekarskiego na przykład! Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nasza podświadomość wie, jak wyjść z choroby nowotworowej, ale najczęściej panicznie przerażony pacjent nie słyszy jej cichego szeptu. Ale o tym za tydzień.
p.s.
Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w czasach ogromnych zmian, a lawinowa zachorowalność na nowotwory wiąże się z tymi zmianami. To skala zmian, jakich jeszcze dotąd nie było i o tym jest moja rolka: TRANSFORMACJA