Kilka osób zapytało mnie, dlaczego już nie komentuję polityki, chociaż z takim uporem robiłem to podczas kampanii wyborczej. To proste, liczyłem na to, że jakaś część wyborców wybudzi się i ogarnie polityczną rzeczywistość, dopóki jeszcze mamy jakikolwiek na nią wpływ. Owszem, to mikro wyborczy wpływ, ale jednak! Po wyborach jesteśmy już dla polityków całkowicie zbędni! Oni wchodzą w swoje nowe role w nowych spektaklach różnego rodzaju, a my możemy jedynie bić brawo lub gwizdać, ale sztuka będzie trwała nadal.
Nieistotne czy ktoś dostał rolę pierwszo, czy drugoplanową, czarnego czy białego charakteru, statysty czy rekwizytu, ważne, że wciąż jest na scenie. Premier na przykład świetnie się czuje w roli gwiazdy filmu porno. Jest gotowy na seks z każdym, zgadza się na wszystkie pozycje i bez żenady obnaża się publicznie. Za gwiazdorskie honorarium, rzecz jasna, wypłacane często „pod stołem”. Polityka jest teraz równie ohydna jak film „Anal z Zielonego Wzgórza” więc nie zamierzam jej komentować.
To prawda, że moja skromna akcja w czasie kampanii wyborczej niewiele dała. O wiele silniejsze postaci promujące demokrację bezpośrednią także nic wielkiego nie wskórały! Polacy po prostu nie akceptują rzeczy, które nie pasują do ich rzeczywistości, a demokracja bezpośrednia nie pasuje do przekonań wbijanych do polskiej podświadomości przez całe wieki. Media mają w tym największy udział, a teraz redaktorzy obnoszą się, że niby pracują w wolnych mediach. Ci sami redaktorzy, którzy zaciekle namawiali nas do szprycowania! Oni nie czyją się winni ani trochę, chociaż 200 tysięcy nadmiarowych nieboszczyków żąda zza grobu procesu i kary.
Ludzie nie potrafią przyjąć prawdy i ja już to wiem po pierwszych opiniach, jakie spływają po przeczytaniu „Być Bogiem”. Dla tych „śpiących” zawarte w niej informacje o roli Kościoła w ubezwłasnowolnieniu Polski są nie do przyjęcia. Co prawda można je zweryfikować bez większych trudności, ale nigdy nie zrobią tego ci, którzy nie akceptują faktów dla nich nieakceptowalnych. Konsekwentnie przeprowadzane pranie mózgów przynosi efekty i wątpię, żeby władza (jaka by ona nie była) zrezygnowała z tego narzędzia.
Sami musimy przedzierać się przez las fake newsów, półprawd i kłamstw, nic się w tej sprawie nie zmieni. Nie wierzę w prawdziwą reformę oświaty i polska szkoła jeszcze długo będzie parafialno-odpustowa. Dzieci wciąż będą wkuwały trudne wzory i regułki, ale nikt ich nie nauczy prawdziwej relaksacji, oddychania, poruszania się, zdrowej diety, solidarności i empatii, czyli jak szczęśliwie żyć. To jednak mnie ani trochę nie przeraża, bo moje pokolenie także nie nauczyło się tego w szkołach. A jednak mamy coraz więcej wybudzonych, wchodzą coraz wyżej po drabinie rozwoju duchowego, a ich ilość wciąż rośnie! Nie dzięki edukacji a mimo edukacji. Właśnie dlatego wierzę w człowieka.
p.s.
Śpiewać, mówić i myśleć niepoważnie o poważnych rzeczach lubiliśmy w naszym kabarecie najbardziej. Razem z widownią bawiliśmy się historią, a widzowie doskonale wiedzieli, o czym śpiewamy. Obawiam się, że współczesna widownia ogłupiona disco-polo mogłaby mieć z tym pewne trudności, ale przecież ta widownia nie słucha moich sucharów. A dla tej garstki, która je wciąż lubi dziś TRZECIA RZEPKA