Od dwóch lat mniej więcej mamy nieustający problem z ukraińskim zbożem, tylko dlatego, że nie potrafimy zorganizować bezpiecznego transportu przez nasz kraj. Nasza władza kombinuje jak koń pod górę i nie jest w stanie spowodować, aby zboże wjechało, a potem wyjechało. Oni stworzyli jakiś wirtualny magnes, który przyciąga ukraińską pszenicę z siłą wodospadu i dlatego zostaje w Polsce. PSL, podobnie jak Kołodziejczak (z którym jest im nie po drodze, nie wiadomo dlaczego) twierdzą, że można problem załatwić prosto i efektywnie, nakładając kaucję na zboże z Ukrainy.
Być może, ale to jest zbyt trudne dla naszych urzędników nastawionych na korupcję a nakładając tę naszą korupcję na jeszcze bardziej korupcjogennych urzędników ukraińskich – kaucja jest niemożliwa. Na szczęście przez jakiś czas chroniło nas embargo Unii Europejskiej, a gdy się skończyło, natychmiast nałożyliśmy swoje wzniecając zbożową wojnę polsko-ukraińską. Zgodnie z poleceniem premiera Mateusza Morawieckiego i całej Rady Ministrów podpisałem rozporządzenie krajowe utrzymujące embargo – oświadczył minister Buda. Bo to łatwiejsze niż nakładanie kaucji, prawda?
Łatwiejsze i efektowniejsze wyborczo, dlatego z takim uporem trwamy przy embargo. Że niby nie będzie Unia pluła nam w twarz, że Polak na zagrodzie… te rzeczy. Uparliśmy się i sami budujemy politykę wojenną z Ukrainą, więc z uporem pozostajemy przy wypłacaniu zasiłków, bezpłatnej ochrony zdrowia, 500 plus dla Ukraińców, nawet dla tych w wieku poborowym, którzy powinni walczyć na froncie, a nie pobierać nasze zasiłki. Wydawałoby się, że w okresie kampanii wyborczej wypłyną takie drażliwe tematy, ale jakoś żadna partia nie chce się wypowiadać, a jeśli już – robi tu według obowiązującej doktryny: Ukraińcy walczą także za naszą wolność!
„Wybory” zatem niczego nie zmienią, a ten cudzysłów jest konieczny, aby zaznaczyć, że to nie będą żadne uczciwe wybory. Nie ma na to najmniejszych szans, bo od roku 1946 wszystkie wybory są sfałszowane. Fałszowane w każdy możliwy sposób, pomimo że są wyłącznie partyjne i nie mają nic wspólnego z demokratycznymi wyborami. I to się nie zmieni, dopóki każdy wyborca nie będzie mógł sprawdzić, na kogo głosował. To znaczy, na kogo zaliczono jego głos. Kiedyś to byłoby niemożliwe, ale teraz jak najbardziej, każdy informatyk to potwierdzi, nawet początkujący. Jedna prosta aplikacja i po bólu! Ale to byłby koniec wszystkich kantów przy urnach, więc pomysł możemy zaliczyć do tych utopijnych.
Bez względu na wynik wyborczy naszym krajem będzie rządzić jakaś elita partyjna, a oni nie myślą w kategoriach narodowego interesu. Ten narodowy interes jest prosty: stabilna praca, założenie rodziny, zdobycie dla niej jakiegoś mieszkania, a to, dla większości Polaków jest możliwe tylko przy pomocy kredytu, który zamienia nas w niewolników pracujących dla banków i władzy przez podatki. Konsekwentnie, z wysiłkiem i ogromnym uporem staramy się realizować nasz osobisty życiowy program, bo nie stać nas na opór. Niektórzy z nas pomylili zresztą upór z oporem, bo tak im namieszano w głowach, że już nie wiedzą, kim są.
p.s.
Pora na suchara! Dziś niezwykle osobista piosenka. Gdy pisałem tę piosenkę, jeszcze tego nie czułem, ale zacząłem już powoli wchodzić w smugę cienia. Bezsenne noce, deszcz za oknem, szklaneczka nalewki – znacie te klimaty. Każdy to z nas miał, ma albo będzie miał. Wtedy właśnie budzą się upiory, refleksje i takie teksty: KIM JESTEM