Wszyscy mówią, jaki to mamy teraz gorący okres i tu nie chodzi o pogodę, tylko o politykę. Ja tego tak nie odbieram, bo nie przypominam sobie chłodnego okresu w polityce. Zawsze w niej wrze, kipi, szumowiny wypływają do wierzchu – standard. Sądząc po rankingach, nie dzieje się teraz nic istotnego, a te niewielkie procentowe wahania poparcia ukazują raczej stagnację i nie są zapowiedzią zmian. Polacy okopali się na swoich pozycjach i tkwią w okopach PiS-u, Platformy, Lewicy czy Trzeciej Drogi. Jak z tego widać uśpiliśmy na czas wyborów świadomość i nie mamy zamiaru jej budzić.
Niektórzy mają wątpliwości czy Polacy mają jakąkolwiek świadomość, ale ta kwestia jest poza dyskusją. Wszystko ma świadomość, nawet bakterie, a naukowcy kwantowi idą jeszcze dalej, donosząc o świadomości kamienia, stołu czy taboretu. Jednak tylko ludzie mają świadomość i wyobraźnię, ale sądząc po rankingach, więcej jest tych na poziomie taboretu. Gdyby było inaczej, potrafilibyśmy wykreować całkowicie lepszą rzeczywistość, jakże inną od tej manifestowanej na wiecach wyborczych, pełnych pustych obietnic. Być może jest tak dlatego, że Polacy doskonale wiedzą, czego nie chcą, ale nie mają pojęcia, czego chcą, a Pole reaguje tylko na energie pozytywne tworzone przez równie pozytywne emocjonalne wizje.
Zapewne nie powiem niczego nowego, ale uważam, że właśnie teraz nabiera ogromnego znaczenia postawa Obserwatora, bo Obserwatora cechuje bezstronność. Tacy ludzie nie powinni mieć uprzedzeń politycznych, żadnych uprzedzeń zresztą. Żeby wyjść z okopu tej czy innej partii, musimy zwinąć jej chorągiewkę i obserwować polityczną rzeczywistość bez uprzedzeń. Inaczej nie poznamy innych możliwości, bo przecież zdecydowaliśmy, że jedynym wyborem jest „moja” partia! W ten sposób nie zmienimy siebie ani trochę, a w konsekwencji nie zmienimy rzeczywistości! Proste jak barszcz.
Swoje wyjście z politycznych okopów nie zaczynajmy od przyjętych z góry założeń, które tak naprawdę są atrybutem wiary. Dopiero wtedy staniemy się Obserwatorami gdy przestaniemy wierzyć Kaczyńskiemu, Tuskowi, Hołowni, Czarzastemu itd. Wiara oznacza jedno i to jest pewnik: nie mamy wiedzy o celach i motywach ich działań, ale przyjmujmy za prawdę to co nam mówią. A mówią niestworzony rzeczy, aby zdobyć nasz głos! A co naprawdę zrobią gdy już wygrają wybory, tego nie wie nikt. Nawet oni! Nie warto im wierzyć, bo każda wiara jest głupia! Wiedza jest sensowna, tyle że w tych czasach jest obrzydliwie zmanipulowana i naciągana jak guma od majtek. Co zatem pozostaje? Serce – to oczywista, oczywistość.
Żeby jednak odwołać się do serca, musimy najpierw stać się bezstronni. Obserwujmy kampanię wyborczą bez żadnych wniosków, wierzeń czy przekonań. Jeśli mamy problem z wypowiedzią czy działaniem któregokolwiek z liderów prześpijmy się z tym problemem. Rozluźnijmy się, pomedytujmy, a potem zaśnijmy z tym co nas dręczy. A zaraz po przebudzeniu, gdy jesteśmy jeszcze na falach alfa, gdy już nie śpimy, a jeszcze nie wstajemy, pomyślmy o tym samym jeszcze raz. Nie rozmyślajmy, tylko o tym pomyślmy przez chwilę i najczęściej zobaczymy inną perspektywę. Ja przynajmniej tak robię, najczęściej z fantastycznym skutkiem, więc dzielę się tym „mykiem”. Co Wam szkodzi spróbować?