Monika Irsmanbet
Dzisiejszy post będzie poniekąd kontynuacją i dopełnieniem mojej ewangelii z wtorku. Dobrą nowinę może przekazywać każdy, zauważył słusznie Tadeusz, więc dopisuję do mojej pewne tło. Bogowie słabną i opadają z sił. Wszystko, co nie ma serca, z czasem traci swoją moc i się psuje, zużywa, nie odradza. Maszyny ulegają usterkom, choć próbują jeszcze nas i naszą wytrzymałość testować.
Bogowie – często używam tego słowa, bo choć cała nasza galaktyczna historia jest systematycznie niszczona, to właśnie w niej zapisane jest nasze powstanie i przybycie na Ziemię. Jako rasa ludzka jesteśmy potężną rasą i od zawsze wędrujemy po Wszechświecie. Mamy serca, uczucia i wiemy, co to jest miłość. Kim są Bogowie? To głównie gwałciciele nimf, bogiń i istot świetlistych. Potężni swoją technologią aroganci i ignoranci, a to zawsze gubi tyranów, więc zgubi i tych. Ich potęga technologiczna służy tylko zniewoleniom, walce o władzę, zyski i mocarstwa. Jahve dał Mojżeszowi, jak niektórzy uważają, pewne tablice, na których zapisane były nakazy. Czytałam, że były to kryształy, na których jak na dysku zapisany był cykl życia ludzi. O te właśnie tablice, o te kryształy toczy się wojna między Bogami. Wydaje się im, że przejęli nasze umysły i w pewnym stopniu mogą nami manipulować, ale to jest tylko ich plan. Istnieje też inny plan i ten właśnie zaczyna się realizować. Dzięki niewielkiej grupie ludzi, która wciąż się poszerza i rośnie.
Ziemia, nasza planeta znajduje się na szlaku, na skrzyżowaniu bardzo ważnych portali i walka o nią jest niezwykle istotna. Asy z rękawa, jakie wyciągają to strach, lęk i trwoga. Kiedy się boimy, kiedy poddajemy się lękowi, na Ziemię spadają niezwykle ciężkie energie. To one nas od niej oddzielają i blokują nasze połączenie z Kosmosem. To przez te energie, przez energie strachu jesteśmy oddzieleni, zagubieni, samotni i w gruncie rzeczy jeszcze bardziej wystraszeni. To właśnie jest ich cel, odciąć nas od wnętrza ziemi i odciąć nas od mocy nieba. Nasza planeta to padół cierpienia, bo taki jest plan Bogów, a nasza energia jest w nim wykorzystywana. Manipulują nami poprzez nasz umysł i emocje. Sami są pozbawieni mocy kreacji, pozbawieni mocy tworzenia i zdolności czucia. Mogą tylko działać naszymi umysłami i naszym zasilaniem. Dopóki jesteśmy ludźmi i działamy sercem, nie mogą nic zrobić. Stając się nieludzcy i wchodząc w umysł, gadzi umysł, oddajemy im potężną moc kreacji.
Wędrujemy przez galaktykę od dawna. Teraz przyjęliśmy ciało człowieka, serce i my kobiety mamy łona, macice. Macica, matryca, macierz, matrix. To w nas zapisane jest to co piękne, dobre, wspaniałe. Teraz gdy macierz bardzo mocno się aktywuje i uruchamia, bogowie wyciągają kolejnego asa. Nazywają Matrixem to, co się kojarzy źle, kojarzy z niewolą, ze sztucznością. Przekonują nas, abyśmy mówili „matrix to zło i trzeba się wyzwolić”. Tracą moc i walczą ostatkiem sił. Matrix to z łacińskiego Macierz i nigdy nie była zła. To matka i wszystko, co najpiękniejsze, najzdrowsze, najobfitsze. Zdemaskujmy grę Bogów. Istnieje oczywiście sztuczna matryca, ale istnieje też pierwotna, prawdziwa. Teraz sztuczna wypierana jest przez pierwotną i to jest dobra nowina. Bogowie panikują, bo niewielka grupa ludzi zaczyna realizować swój plan, ludzki plan, matki plan. Pomagają delfiny i wieloryby. One otwierają ważne portale. Bogowie boją się naszych macic i serc.
Pomagają nam drzewa (dlatego są tak mocno atakowane teraz). Matka się odradza, a my kobiety zeszłyśmy tutaj, aby siać miłość. Mimo wszystko. To nasza lekcja. To jest ostateczne odliczanie, wstajemy, a Ziemia się wyzwala. Żyjemy w wyjątkowym czasie, bo być może tak sobie przyrzekliśmy na Syriuszu. Nie traćmy wiary w siebie, w miłość, w ludzkość, a to, co oddzielone, nieludzkie, po prostu zostawmy. To nie jest nasze. JHVH (Jahve) nie jest w stanie niczego urodzić i wykreować. Jest męskim Bogiem. Bez małżonki, bez kobiety, partnerki jest słaby jak liść na wietrze.
Monika Irsmanbet