Opowieść o Marianie Dryglasie z ubiegłego piątku zmusza do różnych refleksji, ale najważniejsza jest ta jedna, niezwykle pozytywna. Gdy spotka nas coś naprawdę tragicznego, niechcianego i szokującego zazwyczaj traktujemy to jako zły los. Trudno o inną reakcję gdy wyjemy z bólu, ale po pewnym czasie dochodzimy do wniosku, że to, co się stało, musiało się wydarzyć, bo ziarno tego zdarzenia zostało zasiane w nas wcześniej, aby mogło rozwinąć się zgodnie ze swoją misją. Każdy ją ma, ale swój los kształtujemy sami na podstawie dawnych i obecnych wyborów. Dlatego zawsze, chcąc nie chcąc spełniamy swoją misję albo krocząc stopami po czerwonym dywanie, albo kalecząc je na cierniach i kamieniach. Pamiętajmy jednak, że wybór dywanu czy cierni zależy wyłącznie od nas.
Gdy zdecydowaliśmy się zejść na Ziemię i wybieraliśmy sobie ciało i duszę, wybieraliśmy również swoją misję. Ci, którzy wiedzą, jaka jest ich misja, nie mają większych problemów: z pracą, miejscem zamieszkania, wyborem przyjaciół. Zdają sobie sprawę ze swojej wyjątkowości i misji do spełnienia, więc żadne rozterki ich nie dotyczą. Ale większość z nas nie wie, jaką ma misję i nawet się nad tym nie zastanawia. To wcale nie znaczy, że jej nie realizuje. Ależ tak, tyle że realizuje ją zupełnie nieświadomie. Każdy człowiek jest w procesie rozwoju, bo inaczej jego wcielenie byłoby zmarnowanym wcieleniem. Przyszliśmy tu po to, żeby być ewolucyjno – rewolucyjnym człowiekiem więc realizujemy swoją misję w różnych wymiarach. Dla jednych rewolucją jest stworzenie demokracji w Iranie a dla innych ujawnienie pro pedofilskiej działalność JPII.
Dla wielu ludzi największym problemem jest kurtyna zapomnienia, która zapada przy narodzinach, ale odcięcie od pamięci, która pozwoliłaby nam wiedzieć, jaka jest nasza misja na tym świecie, ma swój głęboki sens. Zastanów się, co by było, gdybyś doskonale znał(a) swoją misję? Co stałoby się z Twoimi emocjami? Jakie uczucia dominowałyby w sercu? Zapewniam, że ekstremalnie różne od tych, jakie masz teraz, to chyba oczywiste. Wiedział(a)byś po co tu jesteś więc szła/szedłbyś po to jak po sznurku. Na szczęście nie wiesz, więc zadaj sobie pytanie co dobrego chce się wydarzyć w Twoim życiu, czego jeszcze nie widzisz? Jaki kunszt czy piękno Wszechświat chce wyrazić przez Ciebie?
Wszechświat zawsze jest w ruchu, wibracja wzrasta, wszystko zwiększa swoją częstotliwość i my też zmieniamy się w szybszym tempie. Jeśli jesteśmy przekonani co do swojej misji, żyć jest o wiele łatwiej, mamy przecież entuzjazm i energię do podążania w swoim kierunku. Gdy realizujemy swoją misję, dostajemy wskazówki wprost z Pola, a one „zmuszają” do właściwego działania. Ale trzeba wiedzieć, jaka jest ta misja! Czy wiesz już, jaka jest Twoja? Czy potrafisz to sformułować jasno i konkretnie?
To nieprawda, że rozpoznanie swojej misji jest takie trudne, bo akurat jest zupełnie odwrotnie. Każdy to potrafi, tylko nie każdy chce być jej świadomym. Jak więc się do tego zabrać? Jeśli wędrujemy swoją ścieżką kwantową zgodną ze swoją misją, robimy wszystko z entuzjazmem, radością, bez nadmiernego wysiłku, i cieszymy się owocami swoich działań, bo są zgodne z misją. Proste jak barszcz, czyż nie?